top of page
oddzial-Fala-Noc-II-1024x732.jpg

Ppor. Tadeusz Zawistowski

Tadeusz Zawistowski ps. „Krakus”
 
    Tadeusz Zawistowski urodził się w roku 1928 w Załuskach jako syn Bronisława i Anieli. Nie był jedynakiem, miał dwóch braci i dwie siostry. Starszeństwem plasował się w środku rodzeństwa. Starszy z braci, Stanisław ps. „Wicher” zginął w czerwcu 1944 r. w bitwie pod Czerwonym Borem. Był członkiem Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW). Organizacji niepodległościowej, która nie podlegała Armii Krajowej, ale uznawała zwierzchnictwo rządu na uchodźstwie. NOW podlegała Zarządowi Głównemu Stronnictwa Narodowego, ale odnośnie struktur i wywiadu była niezależna, dzięki czemu lepiej zakonspirowana. To właśnie na Mazowszu istniały jedne z najsilniejszych oddziałów tej organizacji. Ich zadaniem było przede wszystkim szkolenie się w walce oraz działalność wywiadowcza i rozpracowywanie konfidentów i szpiegów.
 
    Przez nieostrożność Franciszka Dmochowskiego ps. „Więckowski”, który miał dostarczyć prasę konspiracyjną do Czyżewa zginął Wojciech Żelaźnicki, którego Niemcy złapali z trefną paczką. Następstwem aresztowania Żelaźnickiego był „nalot” na wieś Załuski w poszukiwaniu „Więckowskiego”. Przy okazji pobito Leona Mindackiego, braci Jana i Antoniego Zamęckich oraz Tadeusza Zawistowskiego. Niemcom pomagał wtedy Polak o nazwisku Sikorski, który szybko został osądzony przez żołnierzy podziemia i zlikwidowany.
 
    W roku 1944 do konspiracji, po złożeniu przysięgi przed Janem Turowskim ps. „Orlicz” dołączył Tadeusz Zawistowski. „Orlicz” od grudnia 1943 roku pełnił funkcję kierownika informacyjnego na terenie powiatu i miasta Ostrów Mazowiecka. Początkowo mieszkał w Kowalówce u rodziny Tymińskich, a później u Józefa Kalupy na obrzeżach Andrzejewa. Następnie przeniósł się do Załusk – Lipniewa, do domu Jana Nowackiego ps. „Pocisk”, który był jednym z organizatorów struktur NOW na terenie Andrzejewa i okolicy. Wszystko działo się w oparciu o sympatyków Stronnictwa Narodowego, z którym związany był „Pocisk” jeszcze przed wojną.
    Ostatecznie „Orlicz” zamieszkał u Państwa Zawistowskich, gdzie na dłużej znalazł przyjazne środowisko i dom. Z czasem także narzeczoną, którą była Salomea Zawistowska, siostra Tadeusza. Ona również należała do tajnej organizacji i występowała pod pseudonimem „Grażyna”.
    Tadeusz po złożeniu przed komendantem, kapralem podchorążym „Orliczem” przysięgi wojskowej obrał sobie pseudonim „Krakus”. Pełnił funkcje kuriera i łącznika „Orlicza” aż do chwili kiedy ten został aresztowany i zamordowany przez komunistycznych oprawców. Wieczny spoczynek znalazł w rodzinnym grobie Zawistowskich na cmentarzu w Andrzejewie.
    Zawistowscy stracili nie tylko komendanta, ale też członka rodziny, gdyż bardzo zżyli się z niskim, ciemnym blondynem z Pomorza. „Orlicz”, który szybko awansował do stopnia podporucznika prowadził również tajne nauczanie, z czego korzystał również Tadeusz. Za naukę płaciło się m.in. słoniną, którą „Orlicz” wysyłał zesłańcom syberyjskim oraz więźniom obozów koncentracyjnych. Karmiono nią także jeńców sowieckich w pobliskich Grądach. Kiedy starszyzna konspiracyjna zbierała się na narady, Tadeusz Zawistowski z siostrą stali na czatach i wypatrywali czy nie zbliża się patrol niemiecki albo sowiecki. W zależności od okupanta, który aktualnie zajmował te tereny.
    Jesienią 1945 roku, po oficjalnym zakończeniu działań wojennych żołnierze NOW i innych organizacji podziemnych nie mogli wrócić do normalnego życia. Polska była opanowana przez okupanta sowieckiego, którego zbrodnicze oblicze było doskonale znane żołnierzom podziemia antykomunistycznego. Stali się „Żołnierzami Wyklętymi” przez komunistów i kontynuowali walkę o wolną i niepodległą Polskę, ale już w ramach innej organizacji. Powstało Narodowe Zjednoczenie Wojskowe (NZW), w skład którego weszli członkowie NOW oraz największej po Armii Krajowej organizacji podziemnej – Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ). Żołnierze NSZ należeli do elity organizacji niepodległościowych. Byli podziwiani i stawiani za wzór konspiracji i organizacji zarówno przez Niemców, jak i Sowietów. W NSZ panowało najlepsze zdyscyplinowanie, karność, dlatego po wojnie stali się obiektem nagonki komunistycznej, która za wszelką cenę chciała zniesławić narodowców i przypisać im współpracę z… Niemcami. Ten haniebny proceder trwa niestety do dnia dzisiejszego.
   Na terenie obwodu ostrowskiego utworzono Komendę Powiatową zakonspirowaną pod kryptonimem „Olkusz”. Komendantem został co prawda por. Stanisław Lichota ps. „Krechowiak”, ale po jego rychłym aresztowaniu dowództwo przejął „Orlicz”. Jednym z podkomendnych „Orlicza” był oczywiście „Krakus”.
    Pod nadzorem „Orlicza” powstało również Pogotowie Akcji Specjalnej (PAS), które składało się z najlepszych żołnierzy. Członkowie PAS-u byli świetnie wyszkoleni i uzbrojeni. Szkoleniowcy i instruktorzy przybywali w okolice Andrzejewa z odległych miejsc, m.in. z Warszawy. Zadani ich dowiezienia i odwiezienia na stację kolejową do Czyżewa spoczywało na barkach Tadeusza Zawistowskiego.
    PAS stworzone zostało do walki z grupami sowieckiego NKWD, UBP i KBW. Zwalczało także bandytyzm, który z czasem stał się plagą okolicznych wiosek. Do uzbrojonych grup bandyckich należeli także członkowie tajnych organizacji, z którymi bardzo ciężko było walczyć, gdyż ludzie bali się na nich donosić, a oni sami niechętnie zostawiali świadków swoich zbrodni. Tym niemniej wyroki, łącznie z karą śmierci zdarzały się i były wykonywane. Niestety nazwiska niektórych bandytów figurują na listach bohaterów, wśród innych „Żołnierzy Wyklętych” (np. na pomniku w Ostrowi Mazowieckiej). „Orlicz” bardzo źle oceniał poziom dyscypliny wojskowej na swoim terenie. Jako człowiek spoza tych terenów, niestety nie mógł skutecznie przeciwstawiać się wszystkim wybrykom swoich podkomendnych.
    „Orlicz” został zastąpiony na stanowisku komendanta powiatowego (wyręczył go w tym ppor. Adam Kotowski ps. „Kłos”) i mógł poświęcić się pracy nad działaniem Pogotowia Akcji Specjalnej. Oddział „Orlicza” otrzymał kryptonim „Fala”. Na konto „Fali” należy zapisać likwidacje szczególnie znienawidzonych oprawców z Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego oraz kilka zasadzek na żołnierzy tzw. Ludowego Wojska Polskiego, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW)…
    Jedną z akcji propagandowych tutejszej konspiracji polegała na wywieszeniu transparentu antykomunistycznego na trasie Ostrów Maz. – Zambrów. Treść transparentu nie spodobała się przejeżdżającym tamtędy członkom Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP). Kiedy próbowali wyrwać transparent, eksplodował ładunek wybuchowy, który zabił jednego z ubeków. Zastępca szefa WUBP w Białymstoku major Eliasz Koton został ciężko ranny. Niestety przeżył i doczekał się stopnia pułkownika UB. Zmarł w roku 1979, a śledztwo w jego sprawie zostało umorzone.
    Kilka lat temu w archiwach ostrowskiego UB znaleziono pokaźną ilość zdjęć członków „Fali”. Początkowo nie było wiadomo czego dotyczą, ale szybko okazało się, że na zdjęciach uwieczniony został „Orlicz” oraz jego podkomendni, w tym zabity razem z nim „Lew”. W bezpieczniackim archiwum były także zdjęcia wspominanych tutaj Stanisława Zamęckiego ps. „Zagłoba” i Jerzego Kuleszy ps. „Żbik”.
    W ramach struktur powiatowych funkcjonowała Służba Pomocnicza Kobiet (SPK), którą kierowała „Grażyna” Zawistowska. Należało do niej kilka kobiet z terenu, które zajmowały się opatrywaniem ran, sporządzaniem opatrunków, opasek… Pomagały też przy kolportażu prasy konspiracyjnej. Jej rozwożeniem do określonych punktów zajmował się także Tadeusz Zawistowski. Niestety dwie członkinie SPK zostały w 1946 r. aresztowane na terenie Zarębów – Warchołów, co doprowadziło do częściowej dekonspiracji. Poddane torturom dziewczyny wydały (a na pewno jedna z nich) swoją przełożoną, Salomeę Zawistowską, która była jednocześnie sekretarką „Orlicza”. Gospodarstwo Państwa Zawistowskich zostało otoczone, a w ręce ubeków wpadł nie tylko „Orlicz”, ale także część dokumentów, rozkazów. „Grażyna” otrzymała pięcioletni wyrok więzienia, ale adiutant „Orlicza”, który również został wtedy aresztowany nie miał tyle szczęścia. Henryk Olczak ps. „Lew” podobnie jak „Orlicz” został zamordowany przez UB z Ostrowi Mazowieckiej.

    Stanisław Zamęcki ps. „Zagłoba” tak zapamiętał te wydarzenia:

    26 października 1946 roku przerwano mi urlopowanie. Wpada do mnie „Kmicic” i już w drzwiach krzyczy, że 2 godziny temu został aresztowany Orlicz i sekretarka Grażyna oraz jej siostra oraz „Lew” i „Biały”. Dokonało tego UB z Łomży. Dawało to do myślenia dlaczego UB z Łomży? Ktoś musiał zdradzić Orlicza z powiatu łomżyńskiego i postanowiłem przyjrzeć się temu. Sztab znajdował się w pow. Ostrów Maz. kryptonim „Olkusz”. NZW znajdował się we wsi Załuski w domu Zawistowskich, a ta rodzina oddała ogromne usługi nam i właśnie sekretarka (Grażyna) u siebie w domu ulokowała sztab powiatowy Orlicza. Trzeba przypomnieć, że dwaj bracia Grażyny zginęli dla naszej sprawy: jeden Stanisław Zawistowski kapral „Wicher” poległ na Czerwonym Borze w czasie walk z Niemcami, a więc rodzina i dom był pewny, tylko że Orlicz tam mieszkał i pracował 2 lata i to był błąd, gdyby przewidział na pewno do tego by nie doszło. Najpierw poszedłem do Zawistowskiej, czy ktoś przyprowadził UB tutaj pytam, odpowiedziała: tak, była Barbara Pakuła z Warchołów i jakiś cywil bez broni. Już byłem pewny, że ktoś przyprowadził UB do Orlicza. Trzeba sprawdzić kto to jest? Zaraz pojechałem do wsi Warchoły do „Żbika”. Jerzy Kulesza wyjaśnił mi, że to partyzant, który służył w obstawie komendanta okręgu pułkownika Władysława Żwańskiego „Iskry”. Ten partyzant przyszedł do pułkownika z oddziału Zbycha, a do Zbycha przyszedł z KBW. W czasie jakiejś potyczki, ratował swoją skórę i przyłączył się do oddziału Zbycha, pułkownik go zwolnił i miał wrócić do oddziału, ale po drodze napił się bimbru. Przypadkowo został zatrzymany przez UB, które przyjechało do tej wsi kogoś aresztować i spotkali tego bohatera, a on z całą szczerością wyznał, że Zbych wziął go do niewoli i zmusił do służby w NZW i wie gdzie często przebywa komendant powiatu łomżyńskiego podp. Gliwicz (Stanisław Jantczak, komendant pow. łomżyńskiego). Przyprowadził UB do wsi Warchoły do gospodarza Pakuły i oświadczył, że to jest narzeczona por. Gliwicza, gdzie jest to powie. Ona nie wiedziała i dlatego nie mogła powiedzieć. Znaleźli maszynę do pisania, spytali kto i co pisze na maszynie, skatowana dziewczyna powiedziała, że ta maszyna jest koleżanki Sylwii Zawistowskiej. Zabrali dziewczynę i pojechali do wsi Załuski gdzie był por. Orlicz, zabrali obie siostry Zawistowskie i Orlicza. A jak wracali to jeszcze złapali Henryka Olczaka „Lwa” i Jana Zamęckiego „Białego”.

    Tadeusz Zawistowski musiał się ukryć na jakiś czas. Z jego relacji wiemy, że „Orlicz” napisał dwa listy w więzieniu. Wyniosła je wraz z praniem Aniela Zawistowska. Jeden, którego treść znamy napisał Komendant do Matki, a drugi do ppłk. Władysława Żwańskiego ps. „Błękit” z Komendy Okręgu Białostockiego NZW. „Orlicz” prosił w nim o podjęcie próby odbicia go lub wymienienia na kilku ubowców. Niestety wiadomość nie została dostarczona do adresata, a szybkie komunistyczne sądy nie traciły czasu na polskich bohaterów. Wkrótce schwytani żołnierze zostali zamordowani w lesie koło Kozików. „Lew” był zdruzgotany – płakał przed śmiercią, natomiast „Orlicz” zachował powagę i spokój, którym odznaczał się na co dzień.

    W roku 2019 Tadeusz Zawistowski został uhonorowany na Festiwalu NNW statuetką „Sygnet Niepodległości”. Podczas Gali Retrospektywy X Festiwalu „Niepokorni - Niezłomni - Wyklęci” w Ostrowi Mazowieckiej odcisnął też swoją dłoń na potrzeby Alei Wolności.

    Rok wcześniej „Krakus” odznaczony został w Pałacu Prezydenckim Krzyżem Orderu Krzyża Niepodległości. Odznaczenie przypiął Mu w Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych Prezydent RP Andrzej Duda.

    W życiu cywilnym Tadeusz Zawistowski podjął się odbudowy gospodarstwa zrujnowanego przez wojnę i wyniszczające, obowiązkowe kontyngenty dla okupantów. Bronisław Zawistowski był załamany śmiercią syna w bitwie pod Czerwonym Borem, a do tego w wyniku eksplozji niewybuchu stracił także najmłodsze z dzieci, dwunastoletniego Antoniego. Załamany nie miał sił na prowadzenie gospodarstwa. Bronisław Zawistowski zmarł w grudniu 1969 r., a jego małżonka Aniela niespełna pięć lat później.

    Tadeusz podźwignął rodzinne gospodarstwo. Przez czterdzieści lat był członkiem chóru kościelnego przy parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Andrzejewie. Trzydzieści lat pełnił funkcję sołtysa w rodzinnych Załuskach. Ten długi okres czasu wykorzystywał pełniąc służbę publiczną dla dobra lokalnej społeczności. Angażował się w prace przy budowie dróg i mostów. Był członkiem Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.

Screenshot 2024-02-19 at 16-23-16 ppor. Tadeusz Zawistowski ps_edited.jpg
bottom of page