top of page

Wrzesień '39 - '16

„Ojczyzna moja - to ten duch narodu,

Co żyje cudem wśród głodu i chłodu,

To ta nadzieja, co się w sercach kwieci,

Pracą u ojców, a piosnką u dzieci!”

Maria Konopnicka


Rankiem 12 września płk Kossecki stanął przed faktem, że 18 Dywizja Piechoty jest okrążona. Podjął decyzję o zaatakowaniu wszystkimi dostępnymi siłami, aby odbić obsadzone przez Niemców Andrzejewo. Dalej chciał się kierować na Czyżewo (obecnie Czyżew). W okolicach Łętownicy, do ataku skoncentrowane były: 71pp, batalion ON „Kurpie”, bateria przeciwlotnicza, 18 pal z 6 działami, 18 dac z 6 działami, pluton artylerii 33pp i działon 7 baterii haubic 18 pułku artylerii lekkiej. W odwodzie, w okolicy Srebrnej pozostał 42pp. Od północy 18 DP ubezpieczał 33pp. Wycofał się dopiero, kiedy jako wsparcie dla żołnierzy Wehrmachtu, przybyły czołgi. Najcięższe walki pułku miały miejsce w rejonie Srebrny Borek – Łętownica, gdzie Niemcy próbowali wyjść na tyły dywizji.

Andrzejewo '39

Pułkownik Kossecki, po przemówieniu do żołnierzy osobiście poprowadził natarcie na Andrzejewo. Około godziny 10 rano rozpoczęła się desperacka walka o wyrwanie z okrążenia. Niemcy zostali przepędzeni z pierwszej linii obrony. Natarcie załamało się dopiero po nadjechaniu czołgów i w skutek zmasowanego ognia artylerii. Jak wynika z relacji niemieckich, pchnęli do obrony wszystkie dostępne środki i dopiero to zahamowało atak Polaków. Pułkownik Kossecki padł raniony pięcioma kulami z kaemu (raniony w klatkę piersiową, brzuch i przedramię). Nim stracił przytomność nakazał sierżantowi z batalionu „Kurpie” przekazanie rozkazu dla płk Hertla i ppłk Pluty – Czachowskiego. W rozkazie zakazał dywizji się poddać. Miała dotrwać do nocy, a potem małymi grupami przebijać się poza pierścień wojsk niemieckich. Do sztabu dotarł meldunek o śmierci płk Kosseckiego. Zgłosiło się 20 ochotników gotowych wynieść ciało pułkownika z pola walki. Wszyscy zginęli. Kiedy udało się wreszcie wydostać pułkownika, okazało się, że żyje i odwieziono go do punktu opatrunkowego w Łętownicy. W tym czasie Niemcy zajęli Zaręby – Warchoły.


W godzinach popołudniowych płk Hertel podjął decyzję o ponownym ataku na Andrzejewo. O godzinie 14.30, ruszyło kolejne natarcie, które niebawem załamało się w wyniku kontrnatarcia niemieckiego. To z kolei, zatrzymał ogień artylerii i cekaemów. W międzyczasie z punktu obserwacyjnego 33pp dostrzeżono kolumnę pojazdów, która w chwilę potem zasypana została gradem pocisków artyleryjskich z dwóch stanowisk ogniowych. Tutaj szczególnie popisała się celnością 6 bateria palu. Ruszyło też kolejne natarcie od strony Andrzejewa, które załamało się również dzięki artylerii.


Wieczorem Niemcy znowu ponowili atak. Tym razem od strony Srebrnej i Paproci Dużej, na pododdziały 42pp. Atak, tak jak poprzednie został odparty.

Wieczorem płk Hertel zwołał odprawę, na której rozkazał stworzyć ochotniczy oddział uderzeniowy „Taran” (nazywany też „kolumną śmierci”). W jego skład weszło około 500 żołnierzy, którzy pod dowództwem płk Hertla po raz ostatni podjęli nocną próbę wydostania się z okrążenia. Przedtem zniszczono dokumenty i broń, do której nie było już amunicji. Dochodziła północ dnia 12 września, kiedy oddział podjął desperacką próbę wyrwania się z kleszczy nieprzyjaciela. W razie powodzenia, tą samą drogą miały ruszyć tabory z rannymi, których było około 5 tysięcy. Na skutek silnego ostrzału od strony cmentarza żydowskiego w Andrzejewie, grupa została zepchnięta w kierunku Łętownicy.


Wkrótce oddział „Taran” został rozbity i zdziesiątkowany przez Niemców, a według znanej wersji płk Hertel poległ podczas walki (Według relacji Józefa Rządzkiego z 71pp, płk Hertel, nie widząc wyjścia z sytuacji, podjął decyzję o przerwaniu akcji i przejściu żołnierzy do niewoli. Chciał ocalić żołnierzy przed nieuniknioną śmiercią. Sam nie oddał się do niewoli. Zastrzelił się). Niemiecka 20 DP wsparta czołgami 10 DPanc i silnym zgrupowaniem artyleryjskim odniosła sukces. Duże siły nieprzyjaciela, zostały zaangażowane do bitwy pod Andrzejewem, ze względu na krytyczną sytuację Niemców podczas pierwszego natarcia 18 DP. Świadczą o tym meldunki sztabowe, które mówią o „krytycznym położeniu” najeźdźców.

Rankiem 13 września ppłk Witold Sztark wysłał dwóch parlamentariuszy, aby przekazali Niemcom akt kapitulacji. Do poddania się dywizji nie doszło. Fakt był bowiem taki, że na placu boju nie było już komu walczyć. Żołnierze byli pobici i ranni. Wielu z nich zginęło. Poproszono Niemców o udzielenie pomocy rannym.


W tym roku minęła 77 rocznica bitwy pod Andrzejewem. Pod wieloma względami nietypowa i inna niż poprzednie.

Tegoroczne obchody rozpoczął hymn państwowy odegrany przez orkiestrę z Szumowa i złożenie wieńców pod pomnikiem w Łętownicy. Następnie, pamięć o poległych uczczono biegiem przez pola Łętownicy i Andrzejewa. Pola, które wówczas, w 1939 roku tak obficie spłynęły krwią walczących żołnierzy.


Medal za uczestnictwo w biegu.

O 12.30, główne uroczystości rozpoczęły się jak

Druga strona medalu

zwykle w andrzejewskim kościele parafialnym. Zaskoczeniem, zarówno dla zgromadzonych, jak też organizatorów była obecność nuncjusza apostolskiego w Burundi, ks. arcybiskupa Wojciecha Załuskiego, który przybył do swej rodzinnej parafii i poprowadził Mszę św., modląc się za poległych żołnierzy.


W kazaniu, ks. prob. dr. Jerzy Kruszewski nie zapomniał również innych bojowników o wolność i niepodległość naszej Ojczyzny. Nawiązał do czasów zaborów i naszych powstań narodowych. Wspomniał i o „Ince” – tej, która „zachowała się jak trzeba”. Myśl tę podchwycił już na cmentarzu wójt Michał Rutkowski, który stwierdził, że żołnierze września również zachowali się „jak trzeba”.

Ks. Kruszewski wspomniał, powtarzając za Janem Pawłem II, słowa „Pacierza za zmarłych” Artura Oppmana: „Gdzie są ich groby? Polsko! Gdzie ich nie ma?” Zacytuję dalszy ciąg:


„Ty wiesz najlepiej – i Bóg wie na niebie!

On się przyglądał z sędziego oczyma,

Gdy oni marli, z uśmiechem; za Ciebie,

I swoją śmiercią opłacali żyzną

Promyczek słońca dla ciebie – Ojczyzno!”


Po przemówieniach i złożeniu wieńców na mauzoleum poległych we wrześniu 1939r. był apel poległych, a w nim ujęci również, tragicznie zmarli w katastrofie pod Smoleńskiem dowódca sił zbrojnych prezydent Lech Kaczyński i generałowie wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Również polegli w służbie Ojczyzny, choć w tak nietypowy sposób.

Potem salwa honorowa i przemarsz pod mauzoleum żołnierzy Armii Krajowej i Narodowej Organizacji Wojskowej, poległych w bitwie pod Czerwonym Borem. Złożenie wieńców, zapalenie zniczy.


Uroczystości zwieńczyła parada zorganizowana przez motocyklistów, którzy dzień wcześniej oddali cześć poległym, odwiedzając szereg miejsc, związanych z wrześniową zawieruchą wojenną. „Motocyklowy Rajd Śladami Września ‘39” nawiedził Nowogród, Wiznę, Zambrów, Łętownicę i Andrzejewo (Organizatorzy: Grupa Motocyklowa Stajnia i Urząd Gminy w Andrzejewie).

Później był uroczysty obiad i koncert orkiestry z Szumowa.

Powtórzę za słowami apelu poległych: „Chwała bohaterom – cześć ich pamięci”.



bottom of page