Polska Bastionem Europy
Polska Bastionem Europy – pod takim hasłem odbył się tegoroczny Marsz Niepodległości w Warszawie. Chociaż marsze tego typu odbywają się od wielu lat, to ten jest stosunkowo młody. Niejako, jest odpowiedzią na ogarniającą Polskę „lewackość” (nie mylić z lewicą). Szeroko pojęta (za szeroko) nowoczesność,
promująca antywartości, które dla środowisk narodowych są nieakceptowalne, pchnęła różne organizacje narodowe, do jasnego zadeklarowania swojego stanowiska. Zdaniem organizatorów „Europa, pogrążona w kryzysie, nie jest już tym samym miejscem, które wydawało wielkich świętych i bohaterów. Cywilizacja europejska niszczona jest przez liberalne ideologie i napływ radykalnego islamu, a jej fundament – chrześcijaństwo – traci na rzecz postępującej laicyzacji. Państwa zachodniej Europy, niegdyś niosące wartości cywilizacji łacińskiej po krańce ziemi, zapominają o swoich korzeniach. Jako Polacy nie możemy bezczynnie patrzeć, jak nasz dom obracany jest w gruzy. Naszym obowiązkiem jest dać dobry przykład narodom, które tracą swoją tożsamość.”
Wspólną ideą, łączącą poszczególne organizacje jest sprawa Polski i słowa Romana Dmowskiego (jednego z twórców niepodległości Polski):
„Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka.
Bo im szersza strona mego ducha żyje życiem zbiorowym narodu, tym jest mi ono droższe, tym większą ma ono dla mnie cenę i tym silniejszą czuję potrzebę dbania o jego całość i rozwój.
Z drugiej strony, im wyższy jest stopień mego rozwoju moralnego, tym więcej nakazuje mi w tym względzie sama miłość własna.”
Wiele organizacji narodowych, zdecydowało się na połączenie sił i uczczenie odzyskania niepodległości w 1918r., biorąc udział we wspólnym Marszu.
Powstało Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Gwiazdą pierwszego marszu, był Robert Biedroń, związany ze środowiskiem LGBT (lesbijki, geje, biseksualiści, transseksualiści), który został zatrzymany przez policję z powodu napaści na funkcjonariusza.
Im bardziej było głośno w gazecie, zwanej potocznie „Wybiórczą” i lewicowych mediach, tym większe poparcie uzyskiwał Marsz od organizacji prawicowych. Poza polskimi, wymienić należy delegacje z innych krajów, takich jak: Norwegia, Bułgaria, Hiszpania, Francja, Włochy… no i oczywiście Węgry.
Próbowano dyskredytować organizatorów i uczestników kolejnych marszów. Od organizatorów, padały oskarżenia o prowokacje ze strony policji, co niejako
potwierdził niejaki Sienkiewicz Bartłomiej w tzw. „taśmach prawdy”. Pojawili się też anarchiści z Niemiec, którzy co prawda musieli schronić się w lokalu „Krytyki Politycznej”, ale rozróbę sprowokowali.
Kolejne marsze rosły w siłę, wraz z biegiem lat. Corocznie, nie obywało się bez burd z policją, albo anarchistami z „Antify” (ludzi, którzy mienią się antyfaszystami). Sytuacja zmieniła się nagle, wraz ze zmianą obozu rządzącego w Polsce. Ubiegłoroczny Marsz, choć był największą manifestacją tego typu na świecie, przeszedł bez problemów.
Od zeszłego roku troszkę się działo, jeśli chodzi o Marsz Niepodległości. Przede wszystkim wspomnieć należy o ks. Jacku Międlarze, który zebrał cięgi za swe płomienne przemówienie, na ubiegłorocznym zgromadzeniu. Ks. Międlar oskarżony został o rasizm, ksenofobie, antysemityzm i Bóg wie, o co jeszcze. Przemówienie można sobie odszukać w Internecie i samemu wyciągnąć wnioski, co do jego treści. Dla mnie, oskarżenia przeciwko temu, młodemu kapłanowi to stek bzdur. Niestety, został zaszczuty również przez swoich zwierzchników i zrezygnował ze stanu kapłańskiego. Nie zrezygnował jednakże, z Kościoła i nauki chrześcijańskiej. Wręcz przeciwnie, ma swój kanał w Internecie i pisuje do różnych wydawnictw (np. gazety „Polska Niepodległa”).
Nim ruszył tegoroczny Marsz, odbyła się Msza w kościele parafialnym, na ulicy Nowogrodzkiej, w intencji Ojczyzny i poległych za wolną i niepodległą Polskę.
Rozpoczęła się odśpiewaniem „Roty” i pierwszej zwrotki „Mazurka Dąbrowskiego” (zakończyła śpiewem "Boże coś Polskę..."). Wśród delegacji księży z innych miast, przyjechał również, znany w środowisku patriotycznym ks. Roman A. Kneblewski. To właśnie ten kapłan, był celebransem i wygłosił porywające kazanie dla zgromadzonych. Mówił o naszej misji dziejowej, którą obrazuje hasło tegorocznego Marszu Niepodległości – Polska Bastionem Europy.
„Jesteśmy rzeczywiście bastionem – mówił ks. Kneblewski – bo z jednej strony Pan Bóg nas tak ukształtował, że pod względem duchowym jesteśmy sercem Europy. A jednak, postawieni na rubieżach, mamy za zadanie jej bronić. W ciągu wieków, byliśmy rycerstwem przedmurza, przedmurza chrześcijaństwa – „antemurale christianitatis”. Taka jest nasza misja do spełnienia. I najbardziej sobą byliśmy wtedy, kiedy tej Europy chrześcijańskiej broniliśmy. Tak, jak pod Wiedniem, w Roku Pańskim 1683., obroniliśmy chrześcijańską Europę przed inwazją islamską. I byliśmy prawdziwym tej Europy bastionem. Tak podobnie i później, w Roku Pańskim 1920, kiedy to odparliśmy hordy bolszewickie i ocaliliśmy znowu, chrześcijańską Europę, przed zalewem bezbożnego komunizmu. A i wówczas, kiedy nasi lotnicy ocalili Anglię, o czym się teraz mówi coraz głośniej. (…) Powstrzymaliśmy ten cios, który miał dobić chrześcijańską Europę, ze strony hitlerowskiego nazizmu. (…) Wtedy byliśmy sobą i sobą pozostańmy. Na zawsze.”
Na czele tegorocznego Marszu Niepodległości szła ciężkozbrojna jazda husarska. Największa duma Rzeczpospolitej. Najodważniejsza i najpiękniejsza jazda wszech czasów, słynąca na całym świecie. Bywało, że najemnicy w kontraktach mieli klauzulę, że nie będą walczyć przeciwko naszym husarzom. Bywało, że wojska przeciwnika schodziły z pola bitwy, gdy pojawiała się na nim nasza husaria. Tamtej, niepokonanej przez dziesięciolecia jazdy już nie ma, ale na szczęście są ludzie, którzy kultywują jej tradycje. Wyglądają równie pięknie, a i odwagi im nie brakuje.
Również do husarii, odniósł się ks. Kneblewski podczas kazania w kościele św. Barbary:
„Mamy przecież w sobie geny wielkiego, dumnego narodu. Husarskie geny. I mamy we krwi szarżę. Szarżę zawsze zwycięską. (…) Jak patrzę, kochani na was, na wasze wszechpolskie, arcypolskie twarze, jak widzę was, z flagami, z emblematami, to tak kojarzy mi się to właśnie z szarżą. Ten Marsz Niepodległości coroczny, to też jest rodzaj takiej naszej, polskiej szarży. Te husarskie geny się odzywają. I niech to będzie szarża. Na końcu taka skuteczna, która odwróci bieg dziejów.”
Nie pomogło usunięcie profilu Marszu Niepodległości z Facebooka i blokowanie tych, którzy udostępniali plakat reklamujący Marsz. Zjawiły się dziesiątki tysięcy chętnych do uczestnictwa w tym ogromnym przedsięwzięciu; największym, tego typu w skali świata.
„Państwo narodowe, to najstraszniejszy pomysł nowożytności" – powiedział prof. Marcin Król z Fundacji Batorego (człowiek od G. Sorosa). Przykro nam panie Król, ale Polacy są dumni ze swojej historii i państwowości i nie mają ochoty zmieniać się w człekokształtne formy bytu, promowane przez Zachód. Ks. Kneblewski pouczał, podczas kazania, że nie wolno ulegać „jakimś obcym wzorcom, odrzucając wzorce własne. Tego nie wolno nam robić’ – mówił. A ja się z nim zgadzam.
Milczenie, to chyba najlepsza odpowiedź dla tzw. celebrytów, typu K. Janda, która takimi oto słowami skwitowała Marsz: „Jezus Maria, będzie wojna! Chroń nas Boże”.
Niestety, liberalne media niejedną głowę otumaniły i doprowadziły do szaleństwa. Telewizja TVN i „Gazeta Wyborcza” nie dostały pełnomocnictwa na uczestnictwo w Marszu, ale czy kogoś to dziwi?
Cenzura zastosowana przez Facebooka, który doszedł już do takiego poziomu zidiocenia, że blokuje profile, na których są treści chrześcijańskie, a nawet treści dotyczące sztuk walki i samoobrony, jako szerzące agresję, ustąpiła w przypadku profilu Marszu Niepodległości. Skutkiem cenzury, było spalenie już po Marszu, flag z symbolem Facebooka.
Tegoroczny Marsz Niepodległości, podobnie jak w ubiegłym roku przeszedł bardzo spokojnie i obyło się bez awantur. Przy takim nagromadzeniu ludzi o, co prawda podobnych, ale często rozbieżnych poglądach, to trzeba zaliczyć to, jako sukces. Nie było burd z policjantami i nikogo nie trzeba było pacyfikować. Powód, według mojej oceny jest taki sam, jak w roku 2015. Po prostu funkcjonariusze policji nie prowokowali uczestników i nie blokowali pochodu, jak to miało miejsce w latach ubiegłych. Chyba nie możemy zaliczyć do przypadku, że wraz ze zmianą obozu rządzącego, nagle ustały burdy, a zadymiarze nie przychodzą na Marsz?
Sam Marsz Niepodległości, zakończył się pod Stadionem Narodowym, gdzie miały miejsce wystąpienia organizatorów, kombatantów i osób zaproszonych. Całość zwieńczył patriotyczny koncert muzyczny.
Kolejna, 98 już rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, miała spokojny przebieg i miejmy nadzieję, że tak samo będzie w przyszłości.
Poniżej dawka "pozytywnej energii" od "Wyborczej":
Cóż, pozostaje mi jedynie pozdrowić wszystkich "radosnych buraków" i "homofobów" spod biało - czerwonej flagi.
Wśród "radosnych buraków", w Marszu brał udział pewien farbowany murzyn. Okazało się, że dziennikarz "Wyborczej" ucharakteryzował się na czarnoskórego, w jakiejś chyba nadziei, że sprowokuje te, tak wylewnie opisywane przez "GW" akty rasizmu, ksenofobii i agresji w ogóle.
Niestety (dla "Gazety Wyborczej"), nic takiego nie miało miejsca. Pomimo nielicznych prowokacji, Marsz był spokojny. W tym kontekście, najlepszym komentarzem będzie ten, udzielony przez prawdziwego czarnoskórego, uczestnika Marszu Niepodległości: