Fort „Winiary”
Poznań ufortyfikowany został w latach 1777-1843. Polska była wówczas pod zaborami i nie istniała na mapach Europy. Głównym zwolennikiem powstania miasta-twierdzy był generał Karl Wilhelm Georg von Grolman, który reprezentował interesy zaborcy pruskiego. W wojsku służył niemalże od dziecka. Jego ojcem był członek Rady Państwa Heinrich Dietrich von Grolman. Karl von Grolman był doświadczonym i cenionym żołnierzem. Dumnie nosił najwyższe odznaczenie wojskowe w armii – Order Pour le Mérite (Za zasługę). Wiele lat po śmierci Grolman’a, takie samo odznaczenie otrzymał m.in. Hermann Göring, bliski współpracownik Adolfa Hitlera. Był także posiadaczem Krzyża Żelaznego II i I Klasy. Podczas Wielkiej Wojny do Orderu Pour le Mérite dodano mu Liście Dębu. Po wojnie opuścił szeregi armii. Nie było to jednak podyktowane chęciami obrania nowej drogi w życiu. Nie zgadzał się z systemem armijnym i polityką, która sterowała życiem żołnierskim. Osobą weterana wojennego zainteresowała się żona księcia Antoniego Radziwiłła. Luiza Hohenzollern sprawiła, że otrzymał propozycję pracy w Głogowie. W 1825 roku otrzymał awans do stopnia generała porucznika i przyjął ofertę pracy w V Korpusie Armijnym. Wraz z rodziną przeprowadził się do Głogowa, gdzie na świat przyszły kolejne dzieci generała.
Wybuch powstania listopadowego i jego przebieg umocniły Niemców w przekonaniu, że z Poznania należy uczynić twierdzę. Generał uważał, że ufortyfikowane miasto będzie „gwarantem, że Prusy za żadną cenę nie odstąpią tak potrzebnych im ziem i jednym ciosem zmiażdżą odwieczne knowania i intrygi Polaków”. Zadeklarowany wróg niepodległości Polski został udekorowany kolejnymi odznaczeniami wojskowymi, a miasto powoli stawało się twierdzą. Generał Karl von Grolman zmarł w Poznaniu, a jego imieniem nazwano w czasie późniejszym jeden z tamtejszych fortów.
W lipcu 1817 roku pruski generał sporządził projekt, który stał się podstawą do rozbudowy poznańskich umocnień. Jak zwykle w tego typu przypadkach, o wyborze miejsca decydowało położenie. Poznań leżał bowiem blisko granicy z Imperium Rosyjskim. Sprzyjało także ukształtowanie terenu i rzeka Warta.
Prace rozpoczęła budowa głównych koszar i za razem centrum całej twierdzy. Wzgórze, na którym znajdowało się miasteczko Winiary i mniejsza osada Bonin zostało oczyszczone z ludności cywilnej. Miał tam powstać potężny Fort „Winiary”. Budowa Cytadeli rozpoczęła się w czerwcu 1828 r. od wykopów, które stanowić miały fosy. Pozyskana z nich ziemia wykorzystywana była do tworzenia nasypów – wałów ziemnych.
Nad całością prac fortyfikacyjnych czuwał mjr. Johann Leopold Ludwig von Brese, który opracował projekt na podstawie szkiców gen. von Grolman’a oraz Generalny Inspektor Twierdz von Rauch. Kierownikiem budowy był Moritz von Prittwitz, który również był doświadczonym inżynierem i projektantem. Jego dziełem była m.in. Twierdza „Ulm” – jedna z pięciu tzw. Twierdz Federalnych w Niemczech. Dzisiaj należy do Muzeum Twierdzy Fort Oberer Kuhberg i jest dostępna dla zwiedzających. Twierdza jest obiektem muzealnym (Festungsmuseum Fort Oberer Kuhberg). Von Prittwitz pracował też przy fortyfikacjach zamku Hohenzollernów w Badenii-Wirtembergii. Zamek położony jest między w pobliżu miasta Hechingen na Górze Hohenzollern (855 m nad poziomem morza). Zamek jest naprawdę piękny i oddaje ducha średniowiecznego rycerstwa.
Major von Brese od 1816 r. pracował w Wydziale Inżynieryjnym Ministerstwa Wojny w Berlinie, a w latach 1819-1832 kierował tym wydziałem. Był gruntownie wyszkolonym i doświadczonym inżynierem. Jako żołnierz brał też udział w oblężeniach twierdz, m.in. w Gdańsku. O jego roli w rozbudowie fortyfikacji Poznania świadczy nazwisko, które przyjął: Johann von Brese-Winiary. Trzy forty poznańskie otrzymały z czasem jego imiona: Johann, Leopold, Ludwig.
W roku 1834 twierdza uzyskała zdolności do samodzielnej obrony, ale ciągle była rozbudowywana, a poszczególne obiekty militarne obsadzane załogami.
Cytadela zajęła obszar ok. 100. hektarów. W jej skład weszły trzypoziomowe budynki koszarowe z wieżami obserwacyjnymi i tarasami przeznaczonymi dla artylerii. Całość otaczał wał ziemno-ceglany i bastiony obronne oraz głęboka, sucha fosa. Przedpole w razie konieczności można było zalać wodą. Do tego celu wybudowano dwie śluzy, których strzegły forty „Hake” i „Roon”.
W 1860 r. ukończono budowę dwóch kolejnych fortów i sześciu elementów obronnych na wysuniętych narożnikach fortowych (bastionów). W tym czasie Moritz von Prittwitz został zastąpiony przez innych inżynierów. Prace trwały dwadzieścia lat. Rozpoczęły się od budowy bastionów, ale prace zostały przerwane w czasie tzw. Wiosny Ludów. Powstańcze walki wybuchły niemal w całej Europie. Walki objęły także Berlin i inne miasta niemieckie. To wtedy z więzienia w Moabicie uwolnieni zostali m.in. Polacy: Ludwig Mierosławski, Karol Libert… Także wtedy na pomnik w Węgrzech zapracował sobie gen. Józef Bem. Do dzisiaj jest bohaterem narodowym nie tylko Polski, ale także Węgier. Podobnie jak głównodowodzący armią węgierską gen. Henryk Dembiński.
W marcu 1848 r. w Poznaniu utworzono Komitet Narodowy, który uzyskał od władz pruskich pewne ustępstwa. Język polski mógł być językiem urzędowym, a biurokratów wybierano także spośród Polaków. Uwolniony gen. Mierosławski podjął działania zbrojne przeciwko zaborcy, które zostały zdławione przez wojsko.
J. Moraczewski pisał w swojej książce:
Posłuchanie deputacyi i złączonego z nią komitetu berlińskiego było bardzo dziwaczne. Gdy arcybiskup zabrał głos i z karty domagał się tylko, aby rząd w Poznańskiem składał się z Polaków, król uprzedzony inaczej i roztargniony, zaczął się tłumaczyć, że nie może zezwolić na żadną niepodległość. Zreflektowany przez ministra, że tu wcale o to nie chodzi, twierdził, że z urzędami w księstwie bardzo trudno, bo Polacy nie starają się o uzdatnienie do nich. Wrócił jednakże na chęć odrywania się Polaków od Prus, mówił, że tak pięknej prowincyi, którą po ojcu odziedziczył, zrzec się nie może; że oderwana poszłaby w moskiewskie ręce i on już zaniósł najpokorniejszą prośbę do Mikołaja, aby się zbrojno niemięszał, jakoż mięszać się nie będzie. Mikołaj słowa dotrzyma, bo to władca żelaznego kolosu bardzo mądry, wielkiego charakteru i energii. Jakby księstwo przybrało postać narodową, to Mikołaj dla bezpieczeństwa swych państw, nie mogłyby się dać uprosić do pokoju. Mogą Polacy przypomnieć sobie rok 1831 i przypomnieć siłę Moskwy. Księstwo Poznańskie ma Niemców, którzy nie są za narodowości polską, a chłopi nawet Polacy duszą i ciałem obstają za rządem pruskim. Co się działo w Galicyi przed dwoma laty? Na to odparł Kraszewski, że gdyby ojciec króla nie był pomagał Moskalom, to Polacy byliby wyszli ze zwycięztwem. Przyznaje, jak mówił król, że Moskwa jest żelaznym kolosem, ale musi dodać, że o glinianych nogach. Urzędnicy kłamią o patriotyzmie pruskim chłopów. Przytoczoną przez króla rzeź galicyjską sprawili urzędnicy austryaccy, ale nie chłopi polscy. W ogóle król z Kraszewskim i drugimi przemawiali kolejno i niejako w żywej sprzeczce. Po oddaleniu się króla wpadł do Sali jego krewny jenerał Radziwiłł i będąc także pewnym, że deputacya ściśle podług piśmiennej instrukcyi komitetu domagała się niepodległości księstwa, zaczął prosić, aby Polacy z warowni poznańskich przynajmniej cytadelę Winiary zostawili Prusakom. Reiher minister obrażony tą pomyłką Radziwiłła, znowu go jak wprzódy Arnim króla zreflektował i to napomnieniem, aby się nie mięszał w sprawę, która do niego nie należy.
Warto zauważyć jaką propagandę wmawiały Polakom państwa zaborcze, nie tylko Prusacy. Otóż Polak miał być widziany jako ten, który nie zasługuje na objęcie urzędu, gdyż się do tego nie nadaje. Pospólstwo przy tym jest przyjaźnie nastawione do zaborcy, który przecież rozwija kraj i jego infrastrukturę. Propaganda ta, nad czym należy ubolewać przetrwała do dnia dzisiejszego. Są wśród Polaków tacy, którzy bez żenady twierdzą, że okresy zaborów, czy okupacji, to czasy dobrobytu, że Polacy sami nie byliby zdolni do niczego twórczego. Polak musi mieć bat zaborcy nad głową – takie hasła oczywiście głoszą ludzie, którzy sami nie wykazują żadnej inicjatywy twórczej i nie wiedzą jak ogromny wpływ na funkcjonowanie dzisiejszego świata mieli Polacy. Także ci, którym przyszło żyć pod obcą okupacją. Jeszcze jeden cytat z Moraczewskiego:
Z początku wybuchu rewolucyjnego, jak już objaśniliśmy, opanował Niemców i Żydów niesłychany strach. Poprzypinali polskie kokardy, sławili błogą opiekę komitetu narodowego, poprzysięgali braterstwo i chcieli ginąć w boju wspólnym za Polskę i Niemce przeciw Rosji i wszelkiemu despotyzmowi. Nastrojeni atoli inaczej przez ministrów z Berlina i urzędników pruskich w miejscu, nie tylko ostygli ze zapału, ale zaczęli się skupiać i radzić nad utrzymaniem wszystkiego na dawnej stopie. Oparci zaś na 18,000 wojska za szańcami i grubemi murami Poznania, rozprawiali szeroko nad wcieleniem części księstwa do rzeszy niemieckiej, bo tylko u Niemców i Żydów rozum i oświata, a u Polaków bydlęca ciemnota.
Od początku kwietnia przesiadywali całe dnie na Piekarach w domu tak zwanym Odeum i odbywali posiedzenia tak zwanego zgromadzenia ludowego. Tam Żydki z puchem na brodach, przedzierzgnione w głębokich polityków, krytykowały łagodność rządu względem Polaków, a gdy się jednemu to lub owo nie podobało, wołał zaraz: „na to pozwalać nie mogę, pójdę do Colomba, pójdę do Pfuela.” I rzeczywiście przyjmowali ich ci i inni jenerałowie, i tłumaczył się przed nimi pokornie pierwszy pomocnik w rządzie naczelnego prezesa prowincyi, radca rejencyjny Noah, że wcale nie pobłażał, ale kiedy tylko mógł, prześladował z duszy i serca Polaków. Niedziw, że niżsi ajenci rządowi poważali nietylko władzę zgromadzenia w Odeum, ale każdego, co w nim brał jaki taki udział. Ztąd do jeńca zabranego pod Xiążem albo Miłosławiem, a zamkniętego w mokrych kazamatach twierdzy nie mogła sobie u żadnej władzy wyprosić wpuszczenia siostra ani żona. Jeżeli jednak za którą Żyd faktor się wstawił, miała natychmiast wolny przystęp. Po ulicach, a zwłaszcza od bitwy miłosławskiej Żydzi zaczepiali i bili księży, kobiety, dzieci polskie.
Polacy nie po raz pierwszy zostali oszukani. Po zdławieniu buntu, powrócono do rozbudowy poznańskich fortyfikacji. Wybudowano cztery kolejne bastiony oraz drogę, która je łączyła, a także szereg ceglanych budynków. Dla potrzeb militarnych dostosowano również Ostrów Tumski. W okolicach wyspy wybudowano kanały przeciwpowodziowe oraz stanowiska obronne. Powstała Reduta Katedralna oraz Prochownia, w której można było zgromadzić ponad 50 ton prochu strzelniczego. Twierdza w swoim założeniu mogła opierać się wieloletniemu oblężeniu. W wielu wymiarach była ewenementem w skali świata.
Oficjalne zakończenie prac przy Twierdzy „Poznań” przypada na rok 1864. Została wtedy zakwalifikowana do kręgu najważniejszych fortyfikacji I klasy. To właśnie wtedy król Wilhelm I nadał niektórym elementom fortyfikacyjnym inne nazwy, a trzy bastiony otrzymały imiona, które nosił wówczas już generał Johann Leopold Ludwig von Brese-Winiary. Bastion o swoim imieniu dostał też generał Karl Wilhelm Georg von Grolman i inni budowniczowie.
Postęp, jak sama nazwa na to wskazuje nie jest czymś niezmiennym, wręcz przeciwnie. Ponieważ zmienia się uzbrojenie i warunki wojenne, z czasem część założeń architektonicznych również musi ulec zmianom. Dlatego w latach 1865-1910, kiedy weszły nowe rodzaje broni i amunicji, niektóre obiekty forteczne zostały przebudowane. Między innymi przebudowano działobitnie tak, aby mogły obsłużyć nowe działa. Wybudowano też nowe, które posłużyły do obsadzenia dział kalibru 150 mm. W roku 1882 na terenie Fortu „Winiary” ustawiono obrotowe działa o kalibrze 210 mm, do których należało dostosować stanowiska.
Rozbudowano też kolej i komunikację tramwajową, które wpłynęły na status miasta-twierdzy. Na terenie Fortu „Winiary” wzmocniono prochownie i dostosowano do składowania innego rodzaju arsenału. Później wybudowano też laboratorium artyleryjskie i stację telegraficzną. Mosty zwodzone z twierdzy, z drewnianych zamieniono na stalowe. Przebudowano też bramy. Na przykład Brama Berlińska została dostosowana do linii tramwajowej, która przez nią przebiegała. Poszerzono też wejście dla statków, które wpływały do miasta.
Upływający czas i doświadczenia wojenne dowiodły, że twierdze w jaką przekształcono Poznań stają się przeżytkiem. Nowa koncepcja zakładała wybudowanie kolejnych obiektów natury artyleryjskiej, które współpracowałyby z istniejącymi fortami. Jeśli chodzi o Twierdzę „Poznań”, zbyt wiele kosztowała i za duży rozmach ją charakteryzował, aby ją przekreślić; postanowiono ją zmodernizować. Przeznaczono na ten cel ogromną sumę pieniędzy. Większość środków finansowych przeznaczono na wykup gruntu pod nowe fortyfikacje oraz budowę fortów. Niemała kwota przeznaczona była też na zakup sprzętu artyleryjskiego. Prace związane z rozbudową podjęto w roku 1876. Podczas realizacji nowych założeń, na przedpolu Fortu „Winiary” zbudowano dwa nowe forty (V i VI). Fort nr V, ukończony jako ostatni wieńczył ten etap rozbudowy.
Rozwój walorów militarnych armii europejskich doprowadził z czasem do kolejnych prac w unowocześnianiu fortyfikacji. Odpowiedzią na pojawienie się w arsenale wojennym pocisków burzących, było szczególne dostosowanie fortów do obrony przed piechotą. Na ich terenie wprowadzono stanowiska broni maszynowej.
Poznań, jako jedna z najbardziej cenionych twierdz, ponownie został przewidziany w planach przebudowy fortyfikacji. Wiosną 1887 r. ruszyły prace przy rozbudowie poznańskich fortów. Trwały kilka lat i wymogły zwiększenie się załogi twierdzy. Powstały nowe budynki koszarowe. Fort „Winiary”, podobnie jak inne został zmodernizowany. Obszar Twierdzy „Poznań” zajmował już obszar około 150. hektarów.
Dalszy rozwój potencjału militarnego doprowadził do tego, że miasto-twierdza przestało mieć większe walory militarne. Budowle, które pochłonęły mnóstwo czasu i pieniędzy przestały być potrzebne i hamowały rozwój ośrodka miejskiego. Podjęto więc próby zdjęcia z miasta statusu twierdzy. Kwota, której żądała armia od władz miejskich wielokrotnie przewyższała roczny dochód Poznania. Ostatecznie rachunek zapłacił skarb państwa. Część fortyfikacji postanowiono rozebrać, a ich nazwy przeniesiono na inne. Fort „Winiary” zachował swoją nazwę i strukturę.
Pierwsze prace rozbiórkowe twierdzy zakończyły się w roku 1912. Na mapie Poznania nie było już wtedy niektórych bram, prochowni i szańców. Z militarnego punktu widzenia, twierdza nie została całkowicie zlikwidowana. Powstawały kolejne schrony piechoty i stanowiska artyleryjskie. Na niektórych fortach dobudowano stanowiska obserwacyjne i magazyny amunicyjne.
Dalsza rozbudowa wymuszona została narastającym napięciem między mocarstwami. Nadchodził czas, o który od lat modlili się Polacy. Z rozmachem zaplanowano budowę kolejnych stanowisk obronnych, ale plan został niezrealizowany. Tuż przed wybuchem Wielkiej Wojny wybudowano kilkadziesiąt schronów obronnych, których podstawę stanowili żołnierze piechoty.
Po wybuchu wojny Fort „Winiary” został opanowany przez powstańców wielkopolskich (grudzień 1918 r.). Na jego terenie formowano 1. Pułk Strzelców Wielkopolskich oraz II Batalion Telegraficzny. W ręce Polaków przeszła m.in. radiostacja, która zapewniła łączność z Warszawą.
www.poznan.pl:
W okresie międzywojennym na Cytadeli nadal stacjonowały jednostki Wojska Polskiego, m.in. 7 Batalion Telegraficzny, 7 Batalion Sanitarny, XII Batalion Kolejowy, 7 Batalion Administracyjny, 7 Szwadron Taborów i 3 Pułk Wojsk Kolejowych. Dzięki żołnierzom tej ostatniej formacji, w dn. 21 VII 1923 r. oddano do użytku linię kolejki wąskotorowej, długości 17,4 km, która połączyła Cytadelę z Obozem Ćwiczebnym w Biedrusku. W twierdzy działał też nadajnik lokalnej rozgłośni Polskiego Radia (od 1934 r.) oraz - podległa Oddziałowi 11 Sztabu Głównego Wojska Polskiego - stacja pelengacyjno - nasłuchowa nr 4, prowadząca radiowywiad na kierunku niemieckim.
Po zajęciu Poznania przez Wehrmacht (10 IX 1939 r.), w forcie wieziono jeńców wojennych - najpierw polskich (m.in. gen. bryg. Romana Abrahama), później brytyjskich i radzieckich, natomiast w południowo - zachodniej części fosy urządzono strzelnicę doświadczalną filii zakładów Deutschen Waffen- und Munitionsfabriken AG (H. Cegielski). Znaczenie militarne Cytadeli wzrosło nieoczekiwanie na przełomie 1944/45 r. Stała się wówczas głównym punktem oporu kilkudziesięciotysięcznej niemieckiej załogi Festung Posen. Zdobyta po pięciodniowym szturmie 23 II 1945 r., pochłonęła życie kilkuset żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej oraz mieszkańców Poznania (tzw. cytadelowców), zwerbowanych przez Rosjan. Był to pierwszy i ostatni jak się okazało wojenny epizod w dziejach twierdzy. W trakcie walk częściowemu zniszczeniu uległa reduta koszarowa, pozostałe obiekty ocalały niemal w całości.
Rozbiórka twierdzy trwała także w okresie międzywojennym. Na szczęście prace te ominęły Fort „Winiary” i kilkanaście innych obiektów.
W styczniu 1931 r. powołano komisję, która miała uregulować sprawy związane z nazewnictwem fortów. W związku z tym poszczególne obiekty nazwane zostały nazwiskami polskich bohaterów narodowych. Forty zyskały nazwy m.in. od nazwisk: Mierosławskiego, Bogusławskiego, Dąbrowskiego, Dembińskiego, Kraszewskiego.
Ostatnia w Polsce publiczna egzekucja miała miejsce właśnie na terenie Fortu „Winiary”. 21. lipca 1946 r. powieszono tam niemieckiego zbrodniarza wojennego Arthura Karla Greiser’a. Obergruppenführer SS we wrześniu 1939 r. był panem i władcą w Poznaniu. W październiku mianowany został namiestnikiem tzw. Kraju Warty i pokazał się z jak najgorszej strony. Najwyższy Trybunał Narodowy skazał go na śmierć przez powieszenie. W sentencji wyroku zapisano:
Arthura Greisera należy uznać winnym wszystkich zbrodni i zarzucanych mu przestępstw, z tym ograniczeniem, że zabójstw, uszkodzeń cielesnych i znęcań się Arthur Greiser osobiście nie dokonywał. Za powyższe przestępstwa skazać Arthura Greisera na karę śmierci, nadto orzec utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz konfiskatę całego jego mienia; od momentu ponoszenia kosztów sądowych i uiszczenia opłaty sądowej zwolnić go. Dowody rzeczowe pozostawić przy aktach sprawy.
Fort „Winiary” został częściowo rozebrany i, pod okupacją sowiecką przekształcony w „Park-Pomnik Braterstwa Broni i Przyjaźni Polsko-Radzieckiej”. Do tej pory szpecą go relikty okupacji sowieckiej. Niestety wiele elementów fortowych zostało bezpowrotnie utraconych. Pozostałości fortu zostały zniszczone, a pozyskaną cegłę użyto do odbudowy Poznania i Warszawy. Obecnie nazwa jest bardziej adekwatna i obszar Fortu „Winiary” przemianowano na „Park Cytadela”. W roku 1962 ocalałe elementy fortyfikacyjne trafiły do Państwowego Rejestru Zabytków i są chronione prawem.
Z Fortem „Winiary” nieodłącznie związane są położone na jego terenie cmentarze wojenne, które świadczą o burzliwej historii tego miejsca. Obecnie „Park Cytadela” oferuje też dużą dawkę historii, którą można pozyskać odwiedzając Muzeum Uzbrojenia, albo Muzeum Armii „Poznań”, które mają swoje placówki wśród poznańskich fortyfikacji Fortu „Winiary”. Naprawdę warto odwiedzić.
Źródła:
- „Wypadki poznańskie w roku 1848”, Jędrzej Moraczewski
- www.wikipedia.org/wiki/Twierdza_Poznań
- www.poznanskiefyrtle.pl
- www.poznan.fandom.com
- www.poznan.pl
Fotogaleria:
Comentários