Miłość Ojczyzny
„Miłość Ojczyzny” (fragment) – Adam Sznajderski
„Wrzesień 1939r. Niemcy zajmują Ostrów Mazowiecki. Za miastem była już granica niemiecko-rosyjska. Ludzie przekraczali ją w różnych sprawach; przeważnie rodzinnych. Tam straż graniczna zatrzymywała ich na 24 godziny.
Marianna Sutkowska wraz z mężem Antonim oraz dwójką dzieci: Zygmuntem (cztery lata) i Haliną (2 lata) mieszkała przy ul. Wileńskiej 6. Co parę miesięcy wybierała się do miejscowości Pęchratka, która wówczas znalazła się po stronie rosyjskiej. Pod koniec 1940r. wyszła z domu, żegnając się z dziećmi. Ogarnęło ją złe przeczucie. Z trwogą przekroczyła granicę i po przebyciu 12 km dotarła do rodziny męża. W drodze powrotnej została zatrzymana przez Sowietów. Sądziła, że po 24 godzinach zostanie zwolniona…
Na tzw. Podborzu zamknięto ją w chlewiku razem z grupą mężczyzn. Na drugi dzień pod eskortą przeprowadzono ich do odległego o 15 km Lubotynia. Tutaj gromadzono kobiety i mężczyzn przeznaczonych do wywózki. Przez trzy dni nie podawano im nic do jedzenia.
Po uformowaniu transportu, pilnowani przez straż konną z psami, musieli przejść 40 kilometrów. Strudzonych niesamowitym marszem kładziono pokotem na placu. Dopiero na noc zostali umieszczeni w suterenie tamtejszego klasztoru. Rano rozdzielono kobiety i mężczyzn. Rozpoczęły się przesłuchiwania, które trwały dwa tygodnie. W międzyczasie przygotowano wagony do transportu.

W pociągu kobiety zaczęły śpiewać pieśni nabożne. Marianna Sutkowska leżała pod ścianą pół żywa. Nawet nie mogła płakać.
Potem było więzienie w Grodnie. W jednej celi umieszczono aż sześć kobiet. Z ubikacji można było korzystać raz na dobę. W celi znajdowało się tylko jedno łóżko, z jednym kocem dla wszystkich. Pobudkę zarządzano o godz. 5-tej, a spanie o 22-ej. Często zmieniano cele. W jednej z nich ktoś umieścił dramatyczny napis: Kto będzie w Siedleckiem proszę powiadomić Zdzisław Kłosek Staromiejska 64 skazany na karę śmierci. To powodowało duży strach wśród więźniów.
Tutaj też była żona dyrektora szpitala w Białymstoku. Później wraz z córką uciekła z transportu, gdyż przekupiła strażnika, ale na granicy ponownie ją zatrzymano. W celi znalazła się też p. Gutowska, z mężem i dziećmi. Po rozdzieleniu jej z najbliższymi, całą noc płakała i wkrótce osiwiała z rozpaczy.
Marianna Sutkowska była bliska całkowitego załamania. Z klasztoru dochodziły dogłosy dzwonów. W czasie, kiedy strażnik prowadził ją do ubikacji, postanowiła wyskoczyć z V piętra. Zaczęła się modlić do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i to spowodowało jej ocalenie.
Po dwóch miesiącach więźniarki sprowadzono do celi w suterenie. O godz. 6-tej odmawiano różaniec, potem było śniadanie składające się z tzw. kipiatoku (wrzątku), 400 gramów chleba na dobę. Na obiad zupa z buraków, paru ziarenek owsa, a jak znalazło się pół ziemniaka, to było szczęście. Kobiety po cichu śpiewały pieśni nabożne. Jeżeli strażniczka usłyszała śpiew, to groziła, że zamknie małe okienko, a wewnątrz było bardzo gorąco.
W celi przebywały Rumunki, Litwinki i Ukrainki. Żony wyższych oficerów opiekowały się p. Studnicką, powieściopisarką, która była kuzynką marszałka Józefa Piłsudskiego. (…)
Niesamowitą plagą były wszy i świerzb. Po sześciu miesiącach z każdej celi wyczytano sześć nazwisk. Z celi nr 60 wraz z p. Sutkowską wyprowadzono 6 kobiet. Otrzymały bardzo wysokie wyroki: 5, 8, 10 lat pozbawienia wolności. P. Marianna za nielegalne pzrekroczenie granicy została skazana na 5 lat zsyłki.
Po dziesięciu dniach zaczęto wywozić kobiety specjalną budą. Następnie wsadzono je do wagonów towarowych, w których były piętrowe prycze. Na pierwszej stacji, w Białymstoku, ludzie patrzyli na nie miłosiernie. Kobiety krzyczały, że przez trzy dni nic nie jadły ani piły. Strażnicy chcąc je uspokoić, walili butami w dach wagonu. (…)
W Taszkiencie p. Sutkowska zwróciła się do komendantki Trojanowskiej o przyjęcie do wojska, ale jej odmówiono. Powrót na stację. Tutaj żołnierze zlitowali się nad kobietami i zaprosili na wartownię. O tej sytuacji wachmistrz Trawiński opowiedział Stanisławowi Iwanowskiemu, który wcześniej mieszkał w Ostrowiu Mazowieckim i był sąsiadem p. Marianny. Po jego interwencji otrzymała prowiant w kwaterze głównej. Por. Podoliński, również krajan, załatwił jej pokój u Rosjanina oraz pracę. Odtąd szyła różne akcesoria do żołnierskich mundurów”.
Końcówka cytowanej historii dotyczy oczywiście okresu, kiedy wśród sybiraków zaczęto tworzyć Wojsko Polskie. Marianna Sutkowska trafiła w końcu pod komendę gen. W. Andersa w składzie II Korpusu Polskiego. Służyła m.in. podczas słynnej bitwy pod Monte Cassino.
Comments