Por. Franciszek A. Przeździecki
Franciszek Przeździecki urodził się 26 czerwca 1930 roku w Przeździecku-Dworakach, jako syn Hipolita i pochodzącej z Kutyłowa-Perysiów Felicji (z domu Złotkowska). Państwo Przeździeccy mieli czworo dzieci. Najstarsza była urodzona w 1925 roku Halina. Później urodził się Eugeniusz (1927 r.), Franciszek (1930 r.) i na końcu jedyny żyjący jeszcze Ryszard (1938 r.).
Patriotyzm wyniósł z domu rodzinnego, który przesiąknięty był tradycją szlachecką. Dziadek Franciszka, po którym odziedziczył imię był typowym przedstawicielem okolicznej szlachty zagrodowej. Czynnie uczestniczył w powstaniu styczniowym z 1863 roku. Karierę wojskową wybrał ojciec Franciszka. Hipolit Przeździecki wstąpił w szeregi armii carskiej i przez szereg lat był gwardzistą elitarnej Gwardii Imperium Rosyjskiego, która stanowiła osobistą straż rosyjskiej rodziny cesarskiej. Prawdopodobnie należał do Lejb-Gwardyjskiego Pułku Kirasjerów Jej Wysokości Imperatorki Marii Fiodorownej, małżonki cara Mikołaja II. Podczas pierwszej wojny światowej dostał się do niemieckiej niewoli.
Do wybuchu wojny – wspominał Przeździecki – mieszkałem w rodzinnej wsi przy rodzicach, żyło mi się dobrze. Z ciekawych wydarzeń, które miały wówczas miejsce w najbliższej okolicy, pamiętam budowę szkoły siedmioklasowej w Andrzejewie. Budowę rozpoczęto w roku 1930, ale pierwsi uczniowie rozpoczęli naukę w nowej szkole dopiero w 1937 roku. Kierownikiem placówki został Teofil Przeździecki, który pełnił tę funkcję do wybuchu II wojny światowej. (…)
W roku szkolnym 1937/1938 rozpocząłem naukę w Szkole Podstawowej w Andrzejewie. Mogłem uczęszczać do szkoły już rok wcześniej, ale kierujący placówką Teofil Przeździecki nie chciał mnie przyjąć. Mam o to żal do niego, bo z tego powodu straciłem bezcenny rok nauki! Uczyłem się dość dobrze, ale moja nauka dobiegła końca, gdy w roku 1939 wybuchła wojna.
Lata II wojny światowej przeżyłem w rodzinnej wsi Przeździecko-Dworaki. W dniu 1 września 1939 roku poszedłem do szkoły, aby podjąć naukę w trzeciej klasie. Odbyła się zbiórka na szkolnym placu, a po niej przemarsz do kościoła na mszę świętą, powrót z kościoła do szkoły i krótkie przemówienie kierownika szkoły Teofila Przeździeckiego zakończone poleceniem: „Rozejść się! Wojna!”
W dniu wybuchu wojny Franciszek Przeździecki miał niespełna dziewięć lat. Jako młody chłopiec obserwował ruchy wojsk i wydarzenia związane z najazdem niemiecko-sowiecko-słowackim. W domu Przeździeckich stacjonowali i opatrywali rannych żołnierze z 18. Pułku Artylerii Lekkiej z Ostrowi Mazowieckiej-Komorowa.
Po rozbiciu 18. Dywizji Piechoty pod Andrzejewem, okoliczne pola usiane były zabitymi i rannymi. Te wydarzenia również utkwiły w pamięci Franciszka Przeździeckiego:
Zbieranie rannych z pola bitwy trwało dwa dni. Niemcy transportowali rannych do szpitala polowego, który został utworzony w kościele w Andrzejewie. Część rannych po opatrzeniu w kościele przenoszono do budynku szkoły, który również został zaadoptowany na potrzeby szpitala.
W dość szybkim tempie Niemcy zajęli okolicę i rozpoczęło się nowe życie. Życie w rzeczywistości okupacyjnej. Franciszek, jeszcze jako dziecko był działaczem politycznym. W roku 1937 razem z innymi mężczyznami złożył wraz z ojcem przysięgę i został włączony w grono narodowców. W obejściu państwa Przeździeckich założono bowiem lokalne struktury Narodowej Demokracji (ND). Będąc „endekiem” Franciszek w naturalny sposób wszedł w szeregi konspiracji Narodowych Sił Zbrojnych pod pseudonimem „Tolek”. Po latach wspominał:
Na naszym terenie zawiązał się oddział Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ). Mój ojciec również złożył przysięgę wojskową i został żołnierzem NSZ. Spotkania odbywały się między innymi w mieszkaniu moich rodziców. Ja również uczestniczyłem w tych spotkaniach. Pomimo młodego wieku, miałem wówczas niespełna 13 lat, włączono mnie do konspiracji. Między innymi wielokrotnie, gdy przypadała moja kolejka na zwózkę mleka, woziłem w bańce na mleko nielegalną korespondencję do mleczarni w Przeździecku-Mroczkach. W bańce najczęściej znajdowała się korespondencja prowadzona pomiędzy Obwodem Armii Krajowej w Zambrowie a naszym dowódcą Narodowych Sił Zbrojnych ppor. Janem Turowskim ps. „Orlicz”. Czasami obsługiwałem powielacz w nielegalnej drukarni i wtedy wydrukowane materiały również zawoziłem do mleczarni w Przeździecku-Mroczkach koło Zambrowa.
Po wielu perypetiach wojennych, gdzie trzeba było czasami uciekać przed kulami okupanta nastała kolejna, o wiele dłuższa okupacja. Wojna się zakończyła, ale tylko teoretycznie. Narodowcy nigdy nie pogodzili się z opanowaniem Polski przez komunistów. Szeregi NSZ przerzedzone zostały przez katów z Urzędu Bezpieczeństwa i NKWD.
W roku 1948 Franciszek siłą został zabrany do Katowic i wcielony do młodzieżowych brygad Służby Polsce (SP). Po kilku miesiącach pracy i intensywnym, ideologicznym „Praniu mózgu” Franciszek powrócił w rodzinne strony. Podjął wówczas naukę w płockiej Szkole Rolniczej, co dało mu solidne podstawy do objęcia gospodarstwa rolnego. Zwłaszcza po ślubie z Mirosławą Siennicką, który miał miejsce 24. lutego 1954 roku. Zamieszkał wówczas w rodzinnej wiosce małżonki, w Godlewie-Piętakach i zajął się uprawą roli.
Ostatni akord konspiracyjnej działalności Franciszka Przeździeckiego miał miejsce w Czyżewie w roku 1956. Odbili wówczas dwóch żołnierzy podziemia niepodległościowego z rąk funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej.
Bezpośrednim przełożonym Przeździeckiego w strukturach NSZ był porucznik Zbigniew Żwański, funkcjonujący pod pseudonimem „Noc”. Zachował o nim bardzo dobre wspomnienia:
W pierwszym półroczu 1951 roku, gdy pracowałem jako agronom w gminie Andrzejewo, miały miejsce pewne zdarzenia związane z osobą por. Zbigniewa Żwańskiego. W tym okresie trwała polityczna nagonka na indywidualnych gospodarzy, których komuniści chcieli najpierw rozkułaczyć, czyli okraść z ich ziemi, a następnie skolektywizować, czyli przymusowo wcielić do kołchozów i spółdzielni. Działalność władz wspierali aktywiści reżimu, którzy przyjeżdżali na polecenie komunistów. Pamiętam jednego, który wyróżniał się aktywnością. Został sprowadzony z „czerwonej”, robotniczej Łodzi. Jego działalność była na tyle szkodliwa, że por. Żwański postanowił z nim „porozmawiać”. Gdy aktywista dowiedział się o tym, najpierw dyplomatycznie się rozchorował, a następnie – dla poratowania zdrowia wrócił do rodzinnej Łodzi. Tego typu „rozmowy” por. Żwańskiego z nadgorliwymi przedstawicielami sowieckiego aparatu administracyjnego miały miejsce kilkakrotnie. (…)
Kontakt z por. Zbigniewem Żwańskim miałem aż do chwili jego aresztowania w sierpniu 1951 roku.
Porucznik Żwański skazany został przez Wojskowy Sąd Rejonowy na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Zwolniony został dopiero w roku 1958. Mimo wszystko i tak miał szczęście, że nie został zamordowany przez komunistycznych oprawców. Mniej szczęścia miał ojciec „Nocy” płk. Władysław Żwański ps. Błękit. Zginął w jednej z potyczek zbrojnych z białostockimi ubekami. Miejsce jego pochówku do tej pory nie jest znane.
Komunistyczne grupy operacyjne przeznaczone do walki z podziemiem niepodległościowym niezbyt chętnie garnęły się do pracy na terenie Andrzejewa i okolicy. Najzwyczajniej w świecie bali się konfrontacji z bardzo silnymi ugrupowaniami niepodległościowymi. Najbardziej obawiali się, podobnie jak wcześniej Niemcy właśnie narodowców z NSZ (po 1945 r. zrzeszonych pod nazwą NZW – Narodowe Zjednoczenie Wojskowe). We wspomnieniach milicjantów z tamtych, burzliwych lat obszar Ostrów Mazowiecka – Zambrów i dalej w kierunku Białegostoku był miejscem na Ziemi, którego należało się bać. Antoni Kamiński (ur. 22. IX 1898 r. w Warszawie), członek Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR) i Stołecznej Rady Narodowej nie ukrywał, że do „powiatów najbardziej zagrożonych przez bandy Narodowych Sił Zbrojnych należały: Ostrołęka, Ostrów Mazowiecka, Garwolin, Sokołów. Później stan bezpieczeństwa pogorszył się w Mławie i Działdowie”.
Pochodzący z Chociszewa Wiesław Bogdański był przez jakiś czas funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej (MO) na terenie Ostrowi Mazowieckiej i na posterunku w Andrzejewie. Wspominał, że na wieść o tym, że milicjanci mają być przeniesieni w rejon Ostrowi Mazowieckiej, ogarniała ich panika. Wielu wolało odmówić i być sądzonymi za dezercję, niż ryzykować życie jako utrwalacz „władzy ludowej” pod auspicjami sowieckimi:
Wiadomość ta wywołała wśród nas duże poruszenie, niektórych nawet ogarnęła panika. Kilkunastu milicjantów, przeważnie żonatych odmówiło z miejsca wykonania tego rozkazu, twierdząc, że chcą jeszcze żyć, że mają na utrzymaniu żony i dzieci. (…)
Najbardziej zagrożonymi w tym czasie terenami w powiecie ostrowskim były rejony gmin: Długosiodła, Wąsewa, Bogut, Nura, Andrzejewa i Szulborza. Działały tu silne ugrupowania spod znaku NSZ, rekrutujące się głównie z miejscowych chłopów. (…)
Ktokolwiek próbował z nami współpracować, skazywany był niezwłocznie na karę śmierci – jak określały ich wyroki – „Za zdradę ojczyzny lub za współprace z pachołkami Moskwy”.
Chętnych do kolaboracji nie było mnogo, a wielu z tych, którzy się na to odważyli skończyło z kulą w głowie. Jednym z takich był niejaki Trombka, który został zastrzelony w Andrzejewie. Jego również zachował w pamięci Franciszek Przeździecki.
Por. Przeździecki doczekał się czworga dzieci, wnuków i prawnuków. W roku 2008 otrzymał uprawnienia kombatanckie i został członkiem Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i członkiem, a później prezesem czyżewskiego koła ZŻNSZ Okręgu Łomża. We wrześniu 2017 roku „Tolek” udekorowany został medalem „Pro Patria” oraz złotym medalem „Za zasługi dla obronności kraju”.19. września tegoż roku otrzymał awans na porucznika w stanie spoczynku.
Ósmego lutego 2022 r. por. Franciszek Antoni Przeździecki ps. „Tolek”, podkomendny por. „Nocy” Żwańskiego odszedł do wieczności. Uroczystości pogrzebowe odbędą się jutro (10 lutego 2022 r.) w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Czyżewie o godzinie 10.00. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie…
Źródła:
- „Nasz dziennik” z 18 września 2017 roku.
- „Wspomnienia z przeżyć wojennych”, por. F. A. Przeździecki
- „Trud pierwszych lat. Wspomnienia mazowszan”, praca zbiorowa
Comments