„Rzeź Wołyńska”
Pomnik „Rzeź Wołyńska” Andrzeja Pityńskiego pnie się na wysokość 14. metrów i waży 7,5 tony. Odlany został z brązu w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych. Stanowi on dar od Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce. Jak twierdzi dr Witold Zych, stanął on na ziemi polskiej „by Polacy nigdy nie zapomnieli o swoich rodakach, którzy w bestialski sposób zostali zamordowani w latach 1939-47 tylko dlatego, że byli Polakami. Jest świadectwem pamięci o tych setkach tysięcy niewinnych ofiar głównie matek, starców i dzieci, którzy zostali zamordowani przez Organizację Nacjonalistów Ukraińskich i jej zbrojne ramię Ukraińską Armię Powstańczą na naszych Kresach Wschodnich”.
Dr Witold Zych:
Kompozycję pomnika stanowi Orzeł Polski w koronie, który wyłania się z płomieni palącej się Polskiej Rodziny. Orzeł z rozpostartymi skrzydłami, z krzyżem wyciętym na piersi, w którego okolicach serca jest Polskie Dziecko, nabite na ukraińskie chłopskie widły. U jego podstawy artysta umieścił naturalnej wielkości (1,8 m) postacie rodziny: ojca, matki z niemowlęciem, chłopca i dziewczynki, a za nimi fragment płonącego ogrodzenia ze sztachetami, na które wbite są główki dziecięce. Postaci otoczone są abstrakcyjnymi płomieniami stanowiącymi jednocześnie podstawę kompozycji rzeźbiarskiej pomnika.
Na skrzydłach orła artysta umieścił nazwy miejscowości, gdzie UPA dokonała największych mordów na Polakach, w ten symboliczny sposób przywracając pamięć o nich i ich mieszkańcach. (…)
Pityński umieszcza na skrzydłach orła słowa „BOŻE NASZ BOŻE CZEGOŚ NAS OPUŚCIŁ”, a po drugiej stronie napis „CZEŚĆ ICH PAMIĘCI”. (…)
W dolnej części pomnika dostrzegamy rodzinę – symbol wielowiekowej obecności Polaków na tych ziemiach, ojciec z wysoko uniesionym krzyżem w geście, jaki znamy w przedstawieniach w sztuce ojca przeora Augustyna Kordeckiego broniącego klasztoru w Częstochowie podczas potopu szwedzkiego i ks. Ignacego Skorupki w bitwie pod Ossowem z bolszewikami, córeczka i ich syn, w swoim młodzieńczym zapale rozkładający szeroko ramiona, próbujący podjąć walkę z oprawcami. Stojący obok siebie, stuleni jak pisklęta w gnieździe, otoczeni przez płomienie, które zniszczyły ich domostwo, z godnością przyjmują męczeńską śmierć, jaka ich czeka.
Wysoko wznoszące się płomienie mają głębokie symboliczne znaczenie, bo przecież są zarówno próbą realistycznego opisu wydarzeń z tamtych dni, jako że wielu z naszych rodaków zginęło w podpalanych kościołach i domach, jak i mogą być postrzegane jako płonący znicz naszej pamięci o ich męczeńskiej śmierci.
Z ich ofiary, z tego płomienia umęczonych Kresowian ginących w płomieniach, wyrasta orzeł, symbol istnienia naszej ojczyzny, której duch jest niezniszczalny. Umęczony naród polski wielokrotnie skazany na unicestwienie zawsze odradzał się i stawał się silniejszy.
Początkowo planowano wystawić pomnik w Rzeszowie, na terenie dawnego województwa lwowskiego. Niestety inicjatywa nie spotkała się z przychylnym przyjęciem. Okazało się, że pomnik „podsyca nienawiść” i „psuje stosunki dobrosąsiedzkie”. Jest w Rzeszowie miejsce dla pomnika „Czynu Rewolucyjnego” i pomnika „Wdzięczności Armii Radzieckiej”, ale nie ma dla upamiętnienia ofiar ludobójstwa.
Otwarty na współpracę był za to prezydent Stalowej Woli. Lucjusz Nadbereżny chciał postawić pomnik w swoim okręgu działania. Znaleźli się tacy, co zdołali wyperswadować Nadbereżnemu ten pomysł…
Prof. Pityński gardził takim tchórzostwem:
Jak można do tego dopuścić, ażeby nie wolno było o tym mówić? To wstyd! Dla tych polityków ja mam pogardę. Była szansa postawić ten pomnik w Stalowej Woli, gdzie prezydentem jest Lucjusz Nadbereżny. Ale on się także przestraszył.
Społeczny Komitet Budowy Pomnika Pamięci Ofiar Męczeństwa i Ludobójstwa Kresowian (SKBPPOMiLK)zawiązał się w Jeleniej Górze. Oni również nie zdołali przebić się przez polityczny mur milczenia i zakłamywania prawdy historycznej. Na czele ataku medialnego stała niezawodna „Gazeta Wyborcza”, która nie zawahała się obrazić mistrza Pityńskiego. Do nagonki dołączyli też lokalni artyści. Twierdzili, że pomnik jest… „zbyt dosłowny”. Zbyt dosłowny? Jak obraz „Ukrzyżowanie” Salvadora Dali? Czy może pomnik „Holokaust” Josepha Shepparda, który przedstawia płonących żywcem Żydów? Nie, te i tysiące dosłownych przedstawień artystycznych są w porządku. Nie w porządku jest przedstawienie rzezi na Polakach.
Ze SKBPPOMiLK wycofał się między innymi kosmonauta gen. Mirosław Hermaszewski. Tchórzem podszyty okazał się też kompozytor Krzesimir Dębski. Inicjatywa upadła, została zablokowana. Komitet stwierdził, że „błędnie pojmowana poprawność polityczna licznych władz na szczeblu lokalnym, jak i ogólnopolskim, mediów finansowanych przez grupy wpływów oraz polskojęzycznych, ukraińskich lobbystów w Polsce, wykazuje się nieustannie daleko idącą spolegliwością wobec Ukrainy. (…)
Co najbardziej bulwersujące, dzieje się to, pomimo odradzającego się dziś na Ukrainie neobanderyzmu, kultywującego totalitarne ideologie faszyzmu i nazizmu”.
Był w kraju nad Wisłą człowiek, który mógł wiele i miał ogromne poparcie i posłuch w kraju i za granicą – Redemptorysta Ojciec Tadeusz Rydzyk. Księża Redemptoryści postanowili, że postawią pomnik w Toruniu, w Parku Pamięci Narodowej, który powstaje przy Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II. Zawiązał się Społeczny Komitet, w którego składzie znaleźli się: prof. W. Osadczy, ks. T. Isakowicz-Zaleski, prof. B. Paź, ks. prof. R. Dzwonkowski, E. Siemaszko i inni wpływowi ludzie.
Mocno wybrzmiały wówczas słowa sprzeciwu ze strony ukraińskiej. Politycy z Ukrainy stwierdzili, że inicjatywa jest „prowokacją polityczną”, która ma na celu „poniżenie godności narodu ukraińskiego”. Okazuje się, że naród ukraiński ma jakąś godność! Oczywiście zwolennicy Pityńskiego zostali okrzyknięci „rosyjską piątą kolumną”, czyli dzisiaj byliby „ruskimi onucami”.
Redemptoryści zmuszeni zostali do rezygnacji z wystawienia pomnika.
Wśród „artystów” zaczął krążyć termin „nekropornografia” odnoszący się do dzieła prof. Pityńskiego. Jeden z użytkowników Internetu (wariantch) napisał:
Dla mnie to tylko niepotrzebna pomnikowi dosłowność. To nie dokument. Na jakimś miejskim placu czy skwerze straszyłby raczej swoją drastycznością. I kiczowatością, bliską kibolskim "grafom".
Trudno się dziwić, że tak drastycznego w treści i brzydkiego w formie, "przegadanego" pomnika "Rzeź Wołyńska" nie chce na swoim terenie żaden polski samorząd. Choć Rydzyk widzi dla niego miejsce na swoim rancho. Nooo... ma chłopina gust :/.
Na razie jednak pomnik stoi na placu w zakładzie, w którym go wykonano. Ustawiono go tutaj już po raz drugi (ponoć po powrocie z pierwszej próby umieszczenia w przestrzeni publicznej) i znów nie zasłonięto. A że to spory monument, parkan jako zasłona nie wystarczy. Zwłaszcza, że nad parkanem góruje czteropiętrowy budynek podstawówki. Zatem, choć wciąż przez nikogo formalnie nie odsłonięty, jest częściowo odsłonięty w praktyce i funkcjonuje w świadomości niemałej grupy mieszkańców miasta. W tym dzieciaków, nieco zdziwionych widokiem dziecięcego ciała na "tryzubowych" widłach do gnoju. Dobrze, że nie widzą tylnej strony.
Ileż w tym kłamstwa i złej woli…
Profesor Pityński:
Studiując rzeźbę na ASP w Krakowie w latach 1968-1974, o rzezi wołyńskiej, czy Katyniu, nie wolno było mówić, to był temat tabu. Po przyjeździe do Ameryki, czułem się jak komandos – żołnierzy wyklętych, rzucony poza granice Polski, żeby móc tworzyć prawdę, pokazać ją światu, to, czego w Polsce nie mogłem tworzyć. Dlatego w Ameryce powstały pomniki bliskie mojemu sercu, pomniki takie jak „Katyń”, „Mściciel”, „Patriota”, „Sarmata”, „Armia Błękitna” i teraz „Rzeź Wołyńska”.
Prawda o rzezi wołyńskiej, tak samo jak prawda o Katyniu, przez 75 lat była ukrywana, przemilczana, zakłamana, była tematem niewygodnym, niechcianym, najpierw dla władz komunistycznych PRL-u, potem dla polityków Platformy, a obecnie dla polityków z PiS-u – tchórzy, którzy jak mogą tak blokują postawienie pomnika „Rzezi Wołyńskiej” pod polskim niebem.
Gardzę politykami, biskupami, pseudo intelektualistami, pożytecznymi idiotami, renegatami, którzy kupczą krwią niewinnych Polskich dzieci umierających w nieludzkich torturach zadawanych im przez psychopatycznych ukraińskich zbrodniarzy. Tego im nawet Bóg nie wybaczy! A wszystkim tym, którzy chcą ukryć ukraińskie zbrodnie na Narodzie Polskim, przypominam, że kto ukrywa zbrodnie jest także zbrodniarzem.
Wchodzenie w buty Boga może nie jest najlepszym pomysłem, ale z pewnością rozgoryczenie prof. Pityńskiego jest zasadne.
Zmową milczenia objęto zarówno pomnik, jak i samą rzeź na Kresach Wschodnich. O mur milczenia rozbijały się (i nadal rozbijają) fakty o odradzającym się nazizmie na Ukrainie oraz czczeniu ludobójców i pomagierów Hitlera na terenie Ukrainy.
Przy okazji 75. rocznicy ludobójstwa, na stronie prezydenta RP ukazała się informacja:
Andrzej Duda złożył wieniec na cmentarzu w Ołyce – w miejscu bezimiennego pochówku w zbiorowej mogile zamordowanych Polaków oraz oddał symboliczny hołd ofiarom ludobójstwa w miejscu nieistniejącej dziś polskiej wsi Pokuta na Wołyniu.
Tak, prezydent Polski złożył kwiaty w polu. Godnego upamiętnienia pomordowanych Polaków na terenie dzisiejszej Ukrainy nie ma. Nie ma gdzie zapalić symbolicznego znicza i położyć wieńca kwiatów. Nad dołami śmierci stoi czasami krzyż postawiony przez Polaków, albo uczciwych Ukraińców. Niestety również stawianie krzyży to typowa syzyfowa praca, gdyż ciągle są niszczone. To jest hańba narodu ukraińskiego i porażka polskiej polityki, która nie potrafi wyegzekwować ekshumacji niewinnych polskich dzieci, kobiet, starców. Oni to bowiem byli głównymi ofiarami tej ludobójczej, okrutnej praktyki. Mężczyźni albo zginęli w obronie Ojczyzny, albo walczyli w podziemiu. Wielu Niemcy wywieźli na przymusowe roboty w głąb Rzeszy Niemieckiej.
Ks. Isakowicz-Zaleski w 2022 r. w polsatowskim programie „Gość Wydarzeń” mówił:
Duchowny powiedział, że władza bardzo chętnie składa obietnicę upamiętnienia ludobójstwa i postawienia pomnika, ale nie dotrzymuje ich wcale. - Prezydent Andrzej Duda zaniedbał tę sprawę, przez siedem lat nic nie zrobił. (…)
Po części oficjalnej Andrzej Duda mówił ofiarom, żeby ważyły słowa, gdy mówią o ludobójstwie. To niedopuszczalne, aby tak zwracać się do ofiar - zaznaczył duchowny.
W ubiegłym roku (2023) na Ukrainie był Mateusz Morawiecki. Premier oddał cześć pomordowanym podobnie jak prezydent Duda. Polska Agencja Prasowa podał informację, że wraz z dr Leonem Popkiem „wkopali symboliczny, drewniany krzyż” tam, gdzie kiedyś była wieś Ostrówki. Jej mieszkańców wymordował oddział (kureń) UPA dowodzony przez Iwana Kłymczaka ps. „Łysy” przy wsparciu sotni „Wrona” Iwana Zareczniuka i ukraińskich chłopów. Ukraiński morderca, Kłymczak napisał sprawozdanie z ludobójczej akcji. Pisał:
29 sierpnia przeprowadziłem akcję we wsiach Wola Ostrowiecka i Ostrówki. Zlikwidowałem wszystkich Polaków od małego do starego. Wszystkie budynki spaliłem, mienie i chudobę zabrałem dla potrzeb kurenia.
W Ostrówkach z rąk Ukraińców zginęło około 500 osób. W pobliskiej Woli Ostrowieckiej jeszcze więcej. Dziś po wsi Ostrówki pozostał cmentarz i figurka Matki Bożej, która stoi w pobliżu miejsca gdzie był kościół. Po świątyni nie ma śladu, podobnie jak po krzyżu z patyków, który postawił premier Morawiecki.
„Łysy” się pomylił; nie wymordował wszystkich Polaków w Ostrówkach. Ocalała chociażby matka dr Leona Popka. M. in. dzięki niemu poświęcono na cmentarzu w Rudzie-Hucie pamiątkowy obelisk poświęcony pomordowanym.
W 1992 roku przeprowadzono nawet ekshumację. Większość masowych grobów pozostała jednak nienaruszona. Kilkadziesiąt wydobytych szczątków pogrzebano wówczas na cmentarzu w Ostrówkach. Stoi tam pamiątkowy, kamienny krzyż.
Ówczesny prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk nazywał Ukraińską Powstańczą Armię „organizacją zbrodniczą”, a liczbę pomordowanych Polaków szacował na ponad pół miliona. Wiele się zmieniło od tamtego czasu…
Polacy zarówno w Polsce, jak i za granicą nie ustawali w walce o godne upamiętnienie ofiar rzezi na Polakach (także Żydach, Czechach, Cyganach, Ormianach…). Pisali pisma, apelowali. Sekretarz Stanu Jarosław Sellin w jednym z pism stwierdzi, że przecież w Polsce mamy już i tablice i pomniki… Wspomniał o Pomniku Rzezi Wołyńskiej w Warszawie, który ciężko odszukać w stolicy, bowiem został tak usytuowany, aby był jak najmniej widoczny. Decydenci państwowi najwyższego szczebla umywali ręce i przerzucali decyzje na władze samorządowe. Czy znajdzie się Samorząd, który będzie miał odwagę? Nie w Kielcach. Również tam pomnik był dziełem wyklętym. Bieszczadzkie Jabłonki również nie wzbogaciły się o dzieło profesora Pityńskiego. Nie postawiono go też w Ulanowie, rodzinnej miejscowości mistrza. Na straży „godności” narodu ukraińskiego stanął tam burmistrz Stanisław Garbacz.
„Przykro mi o tym mówić, ale wydaje mi się, że w Polsce, wśród polityków, następuje transfuzja krwi z polskiej na ukraińską” – stwierdził prof. Pityński. Ciągnąc ten wątek odsyłam do książki Krzysztofa Balińskiego pt. „Polska czy Ukropolin”. Zapewniam, że wiele kwestii po lekturze tej publikacji się wyjaśni.
W roku 2018 prof. Andrzej Pityński zaakceptował kolejną lokalizację pomnika. Tym razem na terenie gminy Jarocin. Tam miała miejsce pacyfikacja niemiecko-ukraińska, w wyniku której żywcem spalono kilka osób, w tym dziecko i ks. prob. M. Kędzierskiego.
W kolejnym roku zawiązał się Społeczny Komitet Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie. Na czele stanął pierwszy człowiek w Gminie, Zbigniew Walczak. Zawiązał się też Komitet Honorowy, któremu przewodniczył niezłomny ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Kiedy zmarł w styczniu 2024 r. został zastąpiony przez ks. Antoniego Moskala. Ks. Isakowicz-Zalewski bardzo zabiegał o wszelkie sprawy związane z naszymi Kresami Wschodnimi. Gościł m.in. w Muzeum Kresów i Ziemi Ostrowskiej w Ostrowi Mazowieckiej podczas wystawy prac Napoleona Ordy, pt. „300 obrazów Napoleona Ordy”. Wygłosił wówczas ponad godzinną prelekcję o historii Kresów Wschodnich. Wówczas, w roku 2022 nie zapomniał też o rzeziach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Podczas pytań do prelegenta poruszono też wątek haniebnego zachowania prezydenta Andrzeja Dudy, który polecił „warzyć słowa” upominającemu się o prawdę ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu i jego współtowarzyszom.
Prezydent Duda nie skorzystał z okazji, aby powiedzieć coś mądrego; nadal brnął i poszerzał swój status człowieka podłego. W wywiadzie dla Radia ZET, odpowiadając na słowa księdza, który nazwał go hipokrytą i tchórzem, Andrzej Duda powiedział:
Wolałbym, żeby nie zajmował się polityką, tylko tym, czym powinien zajmować się ksiądz.
Ks. Isakowicz-Zalewski odpowiedział w ten sposób:
To ja słyszałem w czasach komunizmu. Gdy byłem kapelanem Solidarności, stawiano mi zarzuty, że zajmuję się polityką. Wtedy pomoc dla internowanych, uwięzionych czy ukrywanie działaczy Solidarności była dla władzy komunistycznej polityką. Tutaj pan prezydent przejmuje retorykę PZPR, natomiast nie widzi tych duchownych, którzy autentycznie angażują się w politykę.
Oczywiście ksiądz może i powinien zajmować się polityką. Nawet jeśli szanowny pan prezydent sobie tego nie życzy. Otóż dopominanie się o prawdę i ekshumację naszych rodaków nie tylko spełniamy swój obywatelski obowiązek. To również wyjście naprzeciw wymogowi chrześcijanina. Jednym z uczynków miłosiernych względem ciała, jest pogrzebanie umarłych. Wydobycie z bezimiennych dołów i złożenie w poświęconej ziemi. Ksiądz z pewnością zajmował się tym, co trzeba, natomiast czy prezydent zajmuje się tym, co do niego należy? Nie sądzę.
Wójt Gminy Jarocin wraz z radnymi przegłosowali uchwałę o budowie pomnika w Domostawie. Nie chodziło o wystawienie pomnika autorstwa prof. Pityńskiego, ale o zagospodarowanie terenu wokół niego. Wsparcia ze strony Rządu nie było. Prezydent Duda milczał. Milczeli decydenci dzierżący najważniejsze stanowiska w kraju. Naród wziął sprawy we własne ręce. Ogłoszona została zrzutka na realizację projektu, w skład którego wejść mają różne elementy, tworzące Memoriał Ofiar Ludobójstwa na Kresach Wschodnich.
10. lipca 2022 roku poświęcony został i wmurowany Akt Erekcyjny oraz ziemia wołyńska. Mszę św. Odprawił ks. Isakowicz-Zaleski i ks. Moskal. Władze samorządowe Jarocina wykazały się dużą determinacją i nie poddawały się naciskom. Pojawił się problem innej natury. Gliwickie Zakłady Urządzeń Technicznych, które wykonywały odlew, robiły co mogły, aby nie oddać dzieła właścicielom. Udało się go dostarczyć dopiero 24. lutego 2023 r. Montażem zajęła się Odlewnia Artystyczna Piotr Piszczkiewicz z Podłęża.
Dr Witold Zych:
Ci, którzy tak długo blokowali postawienie pomnika Rzeź Wołyńska w Polsce przegrali, bo nie potrafili zrozumieć, że każdy monumentalny pomnik Pityńskiego „jest kamertonem uczuć” dostrojonym do niezniszczalnej „temperatury polskiej krwi”. Nie da się stłamsić ducha narodu polskiego. Po raz kolejny sztuka Pityńskiego zwyciężyła nad wrogami Polski, którzy próbują do dziś manipulować i ukrywać prawdę historyczną. Postawienie tego pomnika jest dowodem na to, że prawdy o bohaterskim narodzie polskim i jego martyrologii nie da się zamilczeć.
Organizatorzy uroczystości odsłonięcia pomnika nie spodziewali się tłumów. Wyznaczono miejsce na Mszę polową przed pomnikiem i odgrodzono teren, który pomieściłby kilkaset osób. Polscy patrioci jednak nie zawiedli. Na miejscu zjawiło się kilkadziesiąt tysięcy osób zbrojnych w biało-czerwone flagi, okolicznościowe banery, transparenty. Wszystkie okoliczne drogi zablokowane zostały przez auta osobowe i autokary. Z różnych krańców Polski przybyli też, pomimo niesprzyjającej pogody (ulewne deszcze i burze) setki osób na motocyklach.
Mszę św., na której odprawienie zgoda została wydana kilka dni przed uroczystością prowadziło kilkunastu księży. Koncelebrze przewodniczył ks. Moskal. Nie było żadnego arcybiskupa, ani chociaż biskupa. Nie było pasterzy, którzy z odwagą podjęliby się stanąć na czele swej „owczarni”. A przecież ten pomnik, to także hołd dla pomordowanych duchownych.
Dr hab. Andrzej Zapałowski:
Szczególnie rażą mordy dokonywane na duchownych, głównie katolickich. Samych księży zginęło 148, zakonników 15, sióstr zakonnych 29, a nawet co najmniej 26 duchownych greckokatolickich, głównie za przeciwstawianie się mordom. Ogółem zamordowano co najmniej 196 duchownych.
Należy tu zauważyć, iż niezależnie od regionu do mordów zagrzewało z ambon wielu księży prawosławnych i greckokatolickich. Niektórzy z nich sami brali udział w ludobójstwie. Drastycznym przykładem podejścia do kwestii moralnego zniewolenia z mordów jego uczestników jest postawa proboszcza parafii grekokatolickiej w Birczy Iwana Łebedowycza, o którym siostra zakonna Kachaniarz wspomina: „Gdy Niemcy dali pewne swobody i przywileje Ukraińcom, ks. grekokatolicki, dziekan z Birczy, który bywał w naszej szkole jako wizytator religii greckokatolickiej, zwołał w pewną niedzielę zebranie swoich parafian i powiada: „Słuchajcie parafiany, nadszedł czas rizaty Lachów”. Zapanowało milczenie. Wreszcie się odezwał pewien starszy człowiek i powiada: „Słuchajcie ojcze duchowny, ale to jest grzech”. Na to ks. dziekan: „Grzech, bo grzech, ale będziemy Matkę Bożą prosić i jakoś będzie”.
Na uroczystość nie przybył prezydent Duda, który na co dzień ma usta pełne frazesów o „pamięci” o ofiarach wypełnionej „bólem, ale również nadzieją”. Śp. ks. Isakowicz-Zaleski miał rację, Duda jest hipokrytą.
Morawieckiego też nie było. Łatwiej wbić w ziemię krzyż z patyków, niż wykrzesać odwagę z serca. Nie było Kaczyńskiego, Sellina… Nie było też Łukasza Jasiny, który zasłynął stwierdzeniem, że jesteśmy „sługami narodu ukraińskiego”. Tak, jesteście sługami narodu ukraińskiego i nie tylko ukraińskiego.
Do Domostawy nie przybył też rzecz jasna Donald Tusk, dla którego „polskość to nienormalność”. Z areny polskiej sceny politycznej zjawili się posłowie Konfederacji z Grzegorzem Braunem na czele. To chyba jedyna reprezentacja parlamentariuszy na uroczystości. Pozostałym wstyd i hańba – z prezydentem na czele.
Słów krytyki nie szczędził ks. Antoni Moskal. Dostało się i biskupom (i słusznie). Poniżej materiał z mowy księdza Moskala:
Uroczystość w Domostawie trwała wiele godzin. Nie wszyscy, którzy chcieli, mieli możliwość się wypowiedzieć. Mówców było dość, a żadne przemówienie nie było zbędne, każde piękne i wyważone. Nie było nienawiści do Ukraińców, a raczej modlitwa za nich i wdzięczność dla tych, którzy często z narażeniem życia ratowali Polaków. Kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców również zginęło podczas szału zabijania. Zdecydowana większość z rąk swoich rodaków. Nieliczni w ramach akcji odwetowych Polaków lub podczas walki z grupami samoobrony.
Dzisiaj niewielu Ukraińców stoi po stronie prawdy. Niektórzy tej prawdy nie znają. Państwo Ukraińskie, pomimo ogromnej życzliwości jaką okazali Polacy po eskalacji konfliktu z Rosją mieszkańcom Ukrainy, pluje nam w twarz. My dzisiaj redukujemy nasz potencjał militarny niemalże do zera i wykańczamy nasze rolnictwo dla walki z Federacją Rosyjską. Chleb, który jemy wypiekany jest ze zboża, które niszczy naszą gospodarkę. Podobnie jak pod Monte Cassino czerwone maki „polską piły krew”, tak ta pszenica piła krew Polaków zagrzebanych w bezimiennych dołach na polach dzisiejszej Ukrainy.
Obwiesiliśmy nasze urzędy i domy flagami ukraińskimi. Ile flag biało-czerwonych, w ramach solidarności zawisło na Ukrainie? Zamiast flag polskich coraz częściej łopocą tam symbole nazistowskie. Zamiast Polaków honoruje się ludobójców, którzy zyskali prawa kombatanckie. Niemcy mają pozwolenie na ekshumacje swoich żołnierzy spod znaku swastyki, ale na wydobycie polskich ofiar zgody nie ma. Prezydent Duda przyznał Order Orła Białego prezydentowi W. Zełenskiemu. Za co? Ja rozumiem, że prof. Pityński szerzył polskość poza granicami naszego kraju. Jego rzeźby, to wyjątkowe, patriotyczne dzieła. Zasłużył na takie właśnie odznaczenie. Za co dostał order człowiek, który Polskę wielokrotnie obrażał? Za co dostał order człowiek, który reprezentuje naród karmiący się krwią niewinnych. Naród skorumpowany i pozbawiony sumienia. Powszechnie wiadomo, że część naszej pomocy militarnej i humanitarnej została na Ukrainie rozkradziona i sprzedana. Na wojnie tuczą się bezwzględni mordercy; nic się w tej kwestii nie zmieniło.
W Domostawie potępiono mordy, ale uczczono też Ukraińców, którzy zachowali się jak ludzie, a nie dzikie bestie. Uroczystość została zauważona również za granicą. Dzięki temu liczba osób świadomych o ukraińskim ludobójstwie wzrośnie. Co na to strona Ukraińska? Ktoś przeprosił? Ukorzył się? Żaden z decydentów ukraińskich nie ma takiej odwagi. Mamy za to słowa Miroslava Skorki, prezesa Związku Ukraińców w Polsce, który nazywa nas „głupkami”:
This monument will be considered yet another example of Polish stupidity.
Jego zdaniem pomnik i inscenizacja rzezi „ma na celu rozbudzić i budzić czy utrzymywać nienawiść w relacjach polsko-ukraińskich” i przedstawia „półprawdę o ty, co się działo na Wołyniu”. Półprawda, to oczywiście całe kłamstwo. Tak więc, Skórka oskarża Polaków o kłamstwo. Cóż jest kłamliwego w pomniku? Nie było nabijania dzieci na widły, palenia żywcem, nabijania na sztachety? Może prof. Pityński miał za mało miejsca na to, aby na jednym pomniku ukazać setki różnych, okrutnych sposobów uśmiercania Polaków i to jest półprawdą? Czy opluwający Polskę i Polaków ten podły Ukrainiec będzie wyrzucony z mojego kraju na zbity pysk? Nie, skundlona i tchórzliwa klasa polityczna w Polsce tego nie zrobi. Dalej będziemy słuchać głupot o „wrażliwości Ukraińców”, a prezydent Duda będzie zalecał „warzyć słowa”.
Podjęto już kroki, aby pomnik usunąć. Mam nadzieję, że Polacy staną na wysokości zadania i nie pozwolą na to.
Profesor Pityński, podobnie jak ks. Isakowicz-Zaleski nie doczekał chwili, kiedy pomnik stanął w odpowiednim miejscu, na polskiej ziemi. Zmarł 18 września 2020 roku w Mount Holly. Do dnia dzisiejszego doczesne szczątki mistrza spoczywają poza granicami kraju. Zastrzegł bowiem, że spocznie na polskiej ziemi, kiedy pod polskim niebem, w godnym miejscu stanie pomnik „Rzeź Wołyńska”. Ostatnie życzenie rzeźbiarza właśnie się spełniło i spokojnie może powrócić do domu, do rodzinnego Ulanowa, do Polski.
Źródła:
- „Rzeź Wołyńska. Pomnik Andrzeja Pityńskiego w Domostawie”, dr W. Zych
- „Moja rodzina”, nr. 326 z lipca 2024 r.
- www.pch24.pl
- www.kresy.pl
- www.polsatnews.pl
- www.prezydent.pl
- www.wiadomości.onet.pl
Comments