Samoobrona Polaków na Kresach
„Samoobrona Polaków na Kresach południowo-wschodnich II RP w latach 1939-1946”
W połowie 1943 roku OUN-UPA uznała, że należy radykalnie i ostatecznie rozwiązać problem Polaków na Kresach. Postanowiono realizować program czystki etnicznej polegający na wymordowaniu reszty Polaków i zniszczeniu wszystkich ich zabudowań mieszkalnych i gospodarczych. Likwidowano zatem całe wioski i osiedla. Nawet duże wsie przestały istnieć. Rozpoczęła się prawdziwa rzeź ludności polskiej. Mordy stawały się coraz okrutniejsze, coraz bardziej wyrafinowane. Płonęły kolejne wsie, palono żywcem tysiące Polaków. Groza wydarzeń uświadamiała skalę okrucieństw, męczeńskiej śmierci, którą trudno do dzisiaj zapomnieć, powiadają świadkowie tych wydarzeń.
Polacy byli kompletnie nie przygotowani na to, co się stało.
Tego samego roku doszło do porozumienia pomiędzy UPA a władzami niemieckimi, które za niedokonywanie napadów na wojska niemieckie i instytucje państwowe dały wolną rękę upowcom w eksterminowaniu Polaków. Informacje te znajdują się w pismach Delegata Rady Głównej Opiekuńczej i Polskich Komitetów Opiekuńczych na rzecz pomocy ludności polskiej, która padła ofiarą ludobójczych akcji ukraińskich.
UPA mordowała również swoich rodaków Ukraińców i to całe ich rodziny, a nawet wsie, np. w styczniu 1944 roku we wsi Wujkowice, powiat Włodzimierz Wołyński, zabito 16 osób narodowości ukraińskiej, od niemowląt do starców, tylko za to, że ich stosunek do OUN-UPA był niechętny. Za krytykę wyrażoną z ambony pod adresem UPA ukraińskiemu duchownemu także groziła śmierć. Tak zginął wraz z matką w 1944 roku pop ukraiński w Bełżcu, powiat Rawa Ruska i 6 Ukraińców, którzy księdzu przyznali rację. Eksterminacji podlegały też rodziny mieszane, w których „zepsuta została ukraińska krew”. Wszystkich Ukraińców, którzy nie akceptowali programu działalności OUN-UPA poddawano bardzo ostrym represjom. Mordercami byli często współobywatele, pozostający przez całe generacje w dobrych stosunkach z Polakami.
Znane są setki makabrycznych wypadków, gdy mąż Ukrainiec zamordował żonę Polkę i spłodzone z nią dzieci, a dzieci z mieszanych małżeństw zamordowały matkę, bo była Polką.
Zaciekłość w mordowaniu była tak wielka, że zabijano nawet w kościele podczas mszy, np. w sanktuarium Maryjnym w Podkamieniu, w którym skryło się około 2 tys. Polaków, upowcy zamordowali wszystkich, łącznie z księdzem.
Jesienią i zimą 1943 roku, w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej na ziemie polskie, UPA rozszerzyła masową działalność ludobójczą poza Wołyń na Małopolskę Wschodnią (woj. lwowskie, tarnopolskie, stanisławowskie oraz 6 powiatów woj. lubelskiego). Większość polskich wsi i osiedli stała się całkowicie bezbronna, będąc łatwym łupem bezkarnych upowców. Polska wiejska ludność pozostawiona była sama sobie, z wyjątkiem rejonów działania zgrupowania AK. W niektórych miejscowościach stacjonowały oddziały niemieckie, ale nie wszędzie. Niemcy najczęściej bronili tylko siebie. Nie bronili Polaków,wykorzystywali bezwzględnie rozpaczliwą sytuację Polaków, proponując im natychmiastowy wyjazd do Niemiec. Wiele rodzin ogarniętych paniką, pozbawionych domostw i środków do życia, decydowało się na wyjazd do Rzeszy.
Dopiero wymordowanie przez ukraińskich banderowców i bulbowców kilku tysięcy niewinnych Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej z niewysławionym barbarzyństwem, starcie z powierzchni ziemi wielu polskich wiosek, zmusiło Polaków do zaktywizowania się, do oporu i podjęcia czynnej zorganizowanej samoobrony. (…)
W tych warunkach grupy samoobrony w miarę swoich możliwości próbowały się bronić przed atakującymi upowcami lub bulbowcami. Słabe placówki często padały, a ukryta ludność najczęściej była wycinana w pień. Nikt z Polaków, który dostał się w ręce ludobójców, nie mógł liczyć na litość i przeżycie, był mordowany w okrutny sposób. Jak pisze Feliks Budzisz, „tak konały tysiące dzieci, nad którymi pastwili się bohaterowie z OUN-UPA. Mniejsze grupy samoobrony nie były w stanie uchronić bezbronnej ludności przed dzikimi hordami Tryzuba” Bezkarne oddziały UPA, przy czynnej pomocy ludności ukraińskiej i SKW, mordowały Polaków. A jeśli nie były w stanie dokonać tego same, donosiły władzom niemieckim, że Polacy posiadają broń i tworzą oddziały partyzanckie. Wówczas Niemcy przy udziale Ukraińców pacyfikowali wieś.
Powyższy cytat stanowi fragment książki Stanisława Jastrzębskiego, żołnierza Armii Krajowej, który mordy na Kresach przeżył. Po wojnie służył w Wojsku Polskim jako pilot. Był też więźniem politycznym w czasach komunizmu. Jest autorem kilku publikacji o podobnej tematyce.
Comments