„Taran” wg. Czachowskiego i Wujcika
12. września 1939 r. rozbita przez potężne ugrupowania niemieckie 18. Dywizja Piechoty podjęła ostatnią, desperacką próbę przebicia się przez okrążenie. Tak opisał te chwile płk dypl. w st. sp. Kazimierz Pluta-Czachowski i kpt rez. Władysław Wujcik („Walki odwrotowe 18 Dywizji Piechoty w czasie wojny obronnej Polski w 1939 r.” w „Wojskowym Przeglądzie Historycznym” z 1974 r.):
Około godz. 20 nowy dowódca dywizji, płk Hertel, na odprawie z oficerami znajdującymi się w Łętownicy wydał zarządzenie do nocnego przebicia się oddziałów, w którego wyniku został sformowany oddział uderzeniowy („Taran”) pod jego osobistym dowództwem w sile ok. 500 ludzi w następującym ugrupowaniu. Na czele działon artylerii i 2 działka ppanc., za nim oddział piechoty na 2 ciężarowych samochodach z cekaemami gotowymi do strzału w przód i na boki, następnie oddział piechoty, 2 osobowe samochody sztabu dywizji (w jednym z nich na noszach ranny płk. Kossecki). Po obu stronach zgrupowania uderzeniowego oddział piechoty z bagnetami na karabinach. Miał on ruszyć pierwszy drogą Łętownica – Andrzejewo, uderzyć i otworzyć drogę przez Andrzejewo.
W ślad za oddziałem uderzeniowym miały pójść:
- kolumna resztek artylerii pod dowództwem ppłk. Brzozowskiego w składzie: 18 bateria plot., 6 bateria 18 palu i 2 bateria 18 dacu;
- kolumna służb dywizji i taborów z rannymi i chorymi pod dowództwem mjr. Edwarda Szmoniewskiego – komendanta kwatery głównej.
Gotowość kolumn do wyruszenia przewidziano na godz. 22.00. Wymarsz miał nastąpić na rozkaz płk. Hertla. Oddziały przed wyruszeniem miały zniszczyć akta kancelaryjne, ciężką broń piechoty i działa artylerii, dla których brak było środków transportowych (zaprzęgów). Ciężko rannych, nie nadających się do transportu, płk Hertel polecił zostawić na miejscu pod opieką lekarza i sanitariuszy oraz ludności cywilnej.
W wypadku nieutorowania drogi przez oddział uderzeniowy oddziały winny przebijać się na własną rękę, choćby pojedynczo.
Oddział ppłk. Malinowskiego (resztki 42 pp) i ppłk. Stanka (resztki 33 pp) otrzymały rozkaz przebicia się na własną rękę i ściągnięcia do rej. m. Nur.
Oddział wyruszył w oznaczonym czasie, a w ślad za nim kolumna artylerii. Gdy czołem przeszedł wzg. 134, wpadł w zasadzkę ogniową broni maszynowej z cmentarza żydowskiego w Andrzejewie i z kilku innych niemieckich gniazd ogniowych. Gwałtowny kilkunastominutowy ogień rozbił oddział uderzeniowy. Poległo kilkudziesięciu żołnierzy, m.in. płk Hertel, kpt. dypl. Hodakowski i kpt. dypl. Karpiński. Było również wielu rannych. Resztki spłynęły do Łętownicy.
Niemiecki ogień dosięgnął także czoło kolumny artylerii. Tu również byli zabici i ranni. Po stwierdzeniu rozbicia oddziału uderzeniowego artyleria zawróciła i spłynęła do Łętownicy. Tam zniszczono sprzęt i działa, tak aby nie nadawały się do użytku.
Comments