Żołnierski humor cz. II
– Major widział, jak się kryję, i podszedł do mnie. Miał w ręku parasol”. Kapelan pamięta, że Tatham – Warter „otworzył parasol i trzymał go nad moją głową. Wokół waliły moździerze. Odezwał się do mnie: „Chodź, padre”. Kiedy Egan się ociągał, Tatham – Warter zapewnił go: ”Nie obawiaj się. Mam parasol”. Porucznik Patrick Barnett natknął się na groźnego majora wkrótce potem. Barnett przebiegał przez ulicę na nowe stanowisko obronne, które kazał mu obsadzić Frost. Tatham – Werter, odprowadziwszy księdza Egana, udał się na inspekcję stanowisk swych żołnierzy w coraz bardziej kurczącej się obronie okrężnej, trzymając nad głową otwarty parasol. Barnetta tak zaskoczył ten widok, że stanął jak wryty.
- Niewiele to panu pomoże – odezwał się do majora.
Tatham – Warter spojrzał na niego z udanym zdziwieniem.
- Ależ, mój Boże, Pat – Powiedział. – A jeśli zacznie padać?
„O jeden most za daleko” – Cornelius Ryan
Komandosi wracali spod Dieppe mocno wykrwawieni i w złych humorach. „Jezu Chryste, sir – powiedział jeden z nich do swego dowódcy – to było prawie tak samo podłe jak Achnacarry!”
Achnacarry to nazwa słynnego obozu treningowego komandosów, gdzie każdego dnia instruktorzy dawali im potężnie a bezlitośnie „w kość”.
„Na ścieżkach Polskich komandosów” – Mirosław Derecki
Jak długo paliło się czerwone światło, ani drukarze, ani żołnierze nie mogli wyjść. Wszystko jedno, czy się paliło dwie godziny, czy dwa dni, musieli trwać na swoich miejscach. Na taki wypadek mieli zapasy jedzenia i wody. Praca tych ludzi przypominała dużym stopniu życie na okręcie podwodnym.
- Skąd macie prąd?
- Włączamy się po prostu do głównego kabla i drukujemy na koszt Hitlera – odpowiedział jeden.
„Armia Podziemna” Tadeusz „Bór” Komorowski
Wkrótce potem Dywizjon Wileński został przebazowany do Perranporth w Kornwalii. Werner cały czas był w jego podstawowym składzie bojowym. Właśnie tam, w Kornwalii poznał swoją żonę - pochodzącą ze Szkocji Deidre Wilkinson. W październiku 1943 roku wzięli ślub w jednym z londyńskich kościołów. Udzielał im go kapelan Dywizjonu Walenty Nowacki. Podczas ceremonii o mało się nie pobili...
Deidre była wyznania anglikańskiego, więc zgodnie z brytyjskim zwyczajem Werner włożył jej obrączkę na lewą dłoń.
- Na prawą - syknął ksiądz.
- Ale tutaj noszą na lewej - odparł Werner.
- Na prawą mówię! Kto tu daje ślub?!
- A czyja to żona?!
- To rozkaz! - wrzasnął w końcu ksiądz.
Kapelan był majorem, a Werner "tylko" porucznikiem, więc obrączka powędrowała na prawą dłoń.
http://blogbiszopa.blog.onet.pl
Późnym wieczorem tego dnia Pearce borykał się z kolejnymi dagami, które donosił z głębokiego rowu amunicyjnego. Raptem ktoś odezwał się do niego z góry:
- Daj, pomogę ci.
Pearce podał mu uchwyt, sam złapał za drugi i wyciągnęli akumulator. Razem przytargali nieporęczną skrzynkę do okopu przy stanowisku dowodzenia.
- Jeszcze jedną – powiedział Pearce. – Chodź, idziemy.
Obrócili jeszcze raz. Pearce wskoczył do rowu, a jego towarzysz podawał mu skrzynki. Kiedy wracali, Pearce nagle zauważył, że „ten drugi” ma czerwone patki oficera sztabowego. Oniemiał.
- Dziękuję, bardzo dziękuję, sir – w końcu wyjąkał.
- W porządku, synu – powiedział generał Urquart.
„O jeden most za daleko” – Cornelius Ryan
Comentarios