Żydzi a powstanie 1863r, cz. II (2)
Ogół Żydów, jak już wspominałem nie angażował się w walki powstańcze. Jak zwykle bywa, trzeba podkreślić hasło: Chwała Bohaterom, ale Hańba zdrajcom!
Jan Zaniewski:
Należy uczynić wzmiankę o zachowaniu się Żydów wobec powstania w r. 1863. Otóż system moskiewski pędził ich w kierunku przychylnym dla ruchu narodowego. Z natury swej i polityki tradycyjnej trzymają się oni strony mocniejszego; - biją czołem przed władzą i siłą bez względu na to, jakaby ona była, w ten sposób prześliznęli się oni przez wieki historyczne.
W Królestwie jednak, pomimo potęgi Moskali, jako rządu, przechylili się na stronę Polaków z różnych powodów. Najprzód gdy po rozbiorze Polski w Austryi i Prusach, Żydzi stali się gorliwymi sojusznikami swych rządów, w celach germanizacyjnych: to pod zaborem moskiewskim, nie przypadła im rola rusyfikatorska, co zaś do rządu krajowego, to ten był do r. 1863 wyłącznie polski, system ten sam był za Księstwa Warszawskiego.
Moskale zajmowali stanowiska gubernatorów i naczelne władze, ale byli nieliczni, wszystkie urzęda w ręku dawnych urzędników Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego; obok gubernatora: po większych miastach był urząd naczelnika wojennego, zwykle jenerała załogi wojskowej, nie mający żadnego wpływu na rządy krajowe: a co do języka rosyjskiego, to dla mieszkańców znajomość jego była zbyteczną, gdyż od najwyższej do najniższej instancyi, był tylko język polski – tak dalece, że przy powiatach był jeden urzędnik, „jako tłumacz języka rosyjskiego” dla pism przychodzących z Rosyi.(…)
- Żydzi czując panowanie ducha polskiego i jego przewagę nad Moskalami, a przytem wszystkie nitki rządzenia w ręku Polaków – uważali Moskali tylko za załogę wojskową, potrzebną dla utrzymania prawa posiadania tego kraju – więc byli patriotami, widząc zresztą, że powstanie rozwija się, że Moskale licho je tłumią – o interwencyi obcych mocarstw coraz więcej piszą – przeto pomimo zmiennych losów walki, zawsze uważali, że z tym ruchem potrzeba liczyć się. Z Warszawy wychodził kierunek dla Żydów na prowincyi. Rabin Maiseles był zdeklarowany patryota polski; Rządowi Narodowemu i jemu był podległy rząd polsko-żydowski.
Na Podlasiu objawiał się udział Żydów w sposób więcej wpadający w oczy – w każdem miasteczku obok narodowego naczelnika miasta, był Żyd pomocnikiem naczelnika – osobistość nieznana Moskalom, pomimo wielkiej chęci wykrycia go.(…)
W wielu wypadkach Żydzi przy swoim sprycie oddawali w powstaniu przysługi, jakich kto inny nie byłby w stanie oddać.
Że moskiewski proch strzelniczy, przechodził do obozów polskich, to było zasługą Żydów. W okolicach położonych przy granicy pruskiej i austryackiej, proch z zagranicy przychodził; zaś w głębi na Podlasiu ze składów moskiewskich. – Nie je jestem w możności powiedzieć, ile kosztował ten proch – ale bardzo drogo. Zwykle Żydzi szynkarze prowadzili konszachty z sołdatami – biedny sołdat miał pół kopiejki żołdu dziennie, nie miał za co napić się wódki, aby zapomnieć o swojej niedoli, - otóż szynkarz, oprócz zapłaconego półkwaterka wódki, daje mu gratis drugi i rozpoczyna rozmowę: A dużo wy macie patronów w torbie? „Nu zawsze sześćdziesiąt”. – Aj waj! To wy macie majątek w torbie! – „Czort biery” taki majątek, ani „stakańczyka” wódki za to nikt nie da.
Aj! Ja wam dam, - macie 60 ładunków, z trzydziestu wysypiecie proch, a nasypiecie piasku – kula zostanie ta sama, jak przyjdzie bitwa to będziecie strzelać raz prochem, a drugi raz z piaskiem; a oficer? On będzie leżał za wami i będzie kontent, jak nie dostanie kulki w łeb. – Rozumowanie żydka trafiło do przekonania sołdatom i odtąd rozpoczynała się taka manipulacya. Sołdat wchodzi do szynku, siada na ławie, pośpiewuje coś z nad Donu i pyta, a gdzie wy macie wodę? – „A tam w drugiej izbie”. – Tam już siedzi Żydówka, sołdat wyciąga z kieszeni paczkę prochu oddaje jej. Żydówka daje znak szynkarzowi, ile przyniósł – sołdat dostaje flaszkę wódki i niesie do koszar do podziału z kolegami. – Gdy uzbierała się beczułka prochu, potrzeba odwieżć go do obozu polskiego: - otóż znający te stosunki mieszkańcy, wiedzieli kiedy proch wiezą – najprzód jedzie Żyd bidką, - to była pikieta na zwiady. W karczmach i dworach pyta się, czy tu nie ma Moskali? Gdy w jakim dworze lub na plebanii nie chcą mu dać wyjaśnienia, wyciąga karteczkę z pieczęcią Rządu Narodowego, że N. N. wiezie proch i wzywa wszystkich obywateli, aby mu pomocy udzielili. Karteczkę taką zwykle trzymał w dziurze w dyszlu, - dziurka ta była zabita kołkiem i zamazana błotem, potem jechał drugi taki sam, - aż nareszcie jedzie maziarz, smoła po drodze ciecze, a w środku tej smoły znajduje się baryłka z prochem – jeżeli spotkał się z Moskalami, to dostał nahajką po plecach, aby ustąpił na bok.
Wielu Żydów było kojarzonych z pokrętnymi i nieuczciwymi interesami. Wielokrotnie potępiano ich za lichwę, która niszczyła całe rodziny oraz rozpijanie szlachty i chłopów. W pamiętnikach możemy odnaleźć wiele przykładów, jak podstępem, nieuczciwie przejmowali majątki włościańskie i szlacheckie. Przez pryzmat tych właśnie, nieuczciwych „biznesmenów” postrzegano ogół społeczności żydowskiej. Pomoc przy powstaniu spowodowała ocieplenie wizerunku Żyda-wyzyskiwacza. Niestety nie trwało to długo. Kiedy szala zwycięstwa przechylała się na stronę Moskali, również Żydzi zmienili swoją optykę. Cóż, finansowo opłacało się. To właśnie żydowscy kombinatorzy przejmowali za bezcen majątki, z których po powstaniu usuwano Polaków zsyłanych na „Sybir”. Powróciły dawne waśnie, kiedy zarzucano Żydom nieuczciwość i rozpijanie chrześcijan. Trzeba wiedzieć, że tuż przed wybuchem powstania, sytuacja w stosunkach polsko-żydowskich była mocno napięta ze względu na donosicielstwo do Moskwy na hierarchów Kościoła katolickiego. Księża, podejmując walkę z pijaństwem zakładali Bractwa propagujące abstynencję. Należało do nich setki tysięcy osób, co godziło w żywotne interesy karczmarzy, którzy w przeważającej ilości byli Żydami. Dlatego pisali listy do Rosji, oskarżające księży o szkodliwą politykę względem Moskwy. Z tego względu „waśń, jaka w Królestwie między Polakami i Żydami przed 1861 r. wybuchła , doszła do tego stopnia, od którego do bijatyk i kamienowani niewielkie przejście”³.
Żydzi nie tylko próbowali zdyskredytować działalność Kościoła i podpuszczali chłopów przeciwko księżom, ale też dopuszczali się fizycznych ataków na księży. W Łęczycy tłum, w którym rej wiedli Żydzi, kamieniami obrzucili powóz biskupa Marszewskiego. Prasa żydowska rozpowszechniała pogłoski o zdradzie arcybiskupa Felińskiego, który rzekomo był posłusznym wykonawcą poleceń Rosji. W tym środowisku („Czerwonych”) dominowała chęć pchnięcia żywiołu polskiego do powstania, które zgodnie z przypuszczeniami będzie krwawo stłumione. Już latem 1862r. powstał Tymczasowy Komitet Centralny, który pod hasłami rewolucyjnymi parł do konfliktu zbrojnego. Komitet reprezentowali Żydzi-neofici, którzy przeszli na katolicyzm (niektórzy tylko pozornie) i wzywali młodzież polską do walki o wolność.
Działalność Masonerii i wszelkich Komitetów, jawnych i tajnych, z którymi się stykał w życiu realnym, Józef Kraszewski spuentował w powieści pod tytułem „Żyd”, w taki oto sposób:
Zamiast bawić się w patriotyzm i t. p. mrzonki, myślmy przede wszystkiem o sobie. Chłop polski nie lubi nas, wiemy o tem, ale chłop jest głupi – nie boimy się go. O szlachtę nam głównie idzie. Wmiesza się ona przez sam punkt honoru w awanturę, pójdzie do lasu, na krwawe pola, za co ją rząd ukarze, zniszczy, wytępi, wydusi, wywłaszczy, a wówczas dla nas droga otwarta… W każdym narodzie musi się wyrobić ponad masy jakaś inteligencja i rodzaj arystokracji. My jesteśmy materjałem gotowym, my zawładniemy krajem, a panujemy już przez giełdy i przez wielką część prasy nad połową Europy. Ale naszem właściwym królestwem, naszą stolicą, naszem Jeruzalem będzie Polska.
Po upadku powstania, w głąb Rosji zesłano ok. 250 tysięcy Polaków; studentów, ziemian, księży, oficerów, nauczycieli… Szlachta i włościanie, którzy wzięli udział w insurekcji byli wywłaszczani. Setki tysięcy morgów ziemi odebrano polskim gospodarzom i przy pośrednictwie kupców żydowskich sprzedano lub rozdano zasłużonym dla sprawy zaborcy. Znowu był powód, aby nie pałać sympatią do Żydów.
Jeszcze pamięć o powstaniu nie umarła wśród Polaków, a ze strony żydowskich kół politycznych ukazywały się takie oto odezwy (ta dotyczy terenu Galicji):
Bracia i współwyznawcy! Trzeba, ażeby kraj został naszem królestwem… Starajcie się potrochu usunąć Polaków ze wszystkich ważniejszych stanowisk i skupić w waszych rękach wszystkie nici władzy społecznej. Wszystko, co do chrześcijan należy, powinno stać się waszą własnością, związek izraelski dostarczy wam potrzebnych do tego środków. Już zaczęto na ten cel zbierać potrzebne fundusze, a udaje się lepiej, niż przypuścić było można. Dla doprowadzenia do skutku planu wyrwania stanowczo Galicji chrześcijanom, wszyscy nasi wielcy i bogatsi zapisali się na znaczne sumy. Da baron Hirsz, dadzą Rotszyldzi, Bleichroderowie i Mendelsohnowie i inni dadzą… Bracia i współwyznawcy! Dołóżcie wszelkich usiłowań, ażeby doprowadzić do skutku to, co zamierzamy.¹¹
„Smutno mi Boże” – Ludomir Benedyktowicz
„Smutno mi Boże, że ta krew przelana
Żadnej ojczyźnie nie przyniosła sławy,
Ani przykutej łańcuchem tyrana,
Piastowej nawy
Na pełne dziejów nie wywiodła morze,
Smutno mi Boże.”
Na zakończenie cytat z pamiętnika podlaskiego szlachcica. Julian Borzym:
Moskale ośmieleni słabszym działaniem, a odkrywszy manewr rozwięzywania partyi, zaczęli działać odważniej i energiczniej. Wzięli głównie za zadanie niedopuszczać ponownego zebrania się partii i w tym celu zaczeli wyławiać maruderów i w ogóle młodych ludzi bez określonego zajęcia. Dopomagali im w tym Żydzi. Żydzi widząc, że powstanie zamiast rozwijać się i potęgować, upada, chwycili się procederu szpiegostwa w nadziei robienia dobrych interesów. Wojsko ruskie zostało podzielone na małe oddziały, czyli jak oni nazywali ostrady. Każdy taki oddział został oddany pod dowództwo wyszukanego oficera o iście zwierzęcych instynktach, prócz tego przy każdym oddziale, był jeden lub dwóch Żydów spiegów, którzy informowali dowódcę, najczęściej improwizując i komponując oskarżenia, a że Żydzi pod czas manifestacyi okazywali wielki patryjotyzm, więc w zaufaniu niestrzeżono się ich, ale owszem byli dopuszczeni do współudziału w ruchu całego narodu. Kiedy odwrócili chorągiewkę, więc skorzystali z posiadanych wiadomości. Naprowadzali ostrady i wskazywali winnych, którzy byle czem wspierali powstanie, a kiedy zabrakło im takich wiadomości, komponowali obwinienia na zamożniejszych mieszkańców, uprzedzając pierwej przez swych agientów i żądając okupu, brali pieniądze, zboże i różne fanty. Napadali nawet nieznanych sobie. Wyglądało to jak by żyd był dowódcą oddziału nie oficer. Taki oficer najczęściej pijany, jak zwierz wściekły wpadał do wsi i kazał batożyć bez miłosierdzia: gospodarza, jego żonę, synów, lub córki i służbę, niby do przyznania „gdie miateżniki skaży”.(…)
Byłem w gumnach przy młódce żyta, w tym dano mi znać, że otrad idzie od Tłoczewa do Wierzbowizny. Nie czekając i nie namyślając się wiele, wbiegłem za stodołą i przez pole wpadłem do pobliskiej olszyny, następnie olszyną dostałem się do wsi Kostry. Miałem przy sobie pasport i pieniądze, mogłem wyjechać do Warszawy, jeżeli moskale mnie ścigają.
Jakosz po mym zniknięciu, moskale zajęli gumno. Oficer ze spiegiem na pierwszy ząb trafił na roztropnego parobka Piszczatowskiego, którego zapytał: „Gdie wasz pomieszczyk”. Piszczatowski odpowiedział „pan tylko co tu był u nas i wyszedł za stodołę”. Na to spieg żyd krawiec znajomy. Aj waj wielmożny naczelniku, on łże, trzeba jemu dać z nahajkiem, to on prawdę powie. Albo co, Piszczatowski odparł, co ci nasz pan winien, on do niczego nie należy, siedzi doma i pilnuje gospodarstwa. Żyd, aj waj, on wszystko łże, jego pan, to największy miaternik, on w partyi nie buł, ale to Komitet, do niego tylko Komitety przyjeżdżali po radę i dyspozycyję. Temu chłopu trzeba dać nahajką on wszystko powie. Piszczatowski na to „Wielmożny naczelniku ja prawdę mówię, niech Wielmożny naczelnik się tu wszystkich spyta, a ten żyd że tak bresze na naszego pana, bo ma złość, parę tygodni szył naszemu panu kamizelkę i ukradł srebrną łyżkę, pan go wyprał po mordzie i łyżeczkę odebrał, za to on się teraz mści i trudzi wielmożnego naczelnika i wojsko. Żyd zaczoł się kręcić, drzeć za głowę, ręce łamać i wołać „Aj gwałt z nahajkiem jemu, z nahajkiem”.
- I ty niedowiarku rozkazujesz Wielmożnemu naczelnikowi, niby to Wiel. naczelnik twój podwładny, tobie zbić mordy za fałszywy donos, ale szkoda ręki Wiel. naczelnika na tego złodzieja!
A wtym wpadła sztafeta. Oficer rozpieczętował kopertę, przeczytał pismo i zakomenderował na koń i cały otrad poszedł kłósa na strone Krassowa. Tłomaczenie się przytomne, co prawda zmyślone, Piszczatowskiego ocaliło na teraz mnie i jego.(…)
Ojciec z Andzio opowiadali: że kiedy jeden oficer z częścią otradu wpadł na gumno, drugi z drugim szpiegiem otoczył dom i wszedł do środka. Na pytanie ojca gdzie ja, Ojciec odpowiedział że na gumnie przy robocie. Śpieg zwrócił się do oficera „ny to go tam weźmie”. Potem zobaczywszy Andzie dodał wskazując na nią „ny a eto kochanka Lutyńskiego naczelnika partyi”. Łżesz, panie naczelniku ten Żyd łże nikczemnie, Ojciec się obruszył, to moja córka mieszka ze mną, a Lutynski jak piszą gazety dowodzi partyją w Siedleckiem i niedawno został rozbity pod Mszaniną za Łosicami to jest do 15-tu mil od nas. Żyd widząc że naczelnik otradu , zdawał się być przekonany o fałszywej denuncjacyi, wyskoczył z podrygiem mówiąc: „Aj waj staryk 60 let a tołku u niewo niet, niby za 15 mil niemożna być kochanką? Niech wielmożny naczelnik każe jej sać rózgami po goła skóra, ona wszystko powie. Naczelnikowi podobała się widać propozycyja, bo zawołał na kozaków. „ej dawaj rozog!” A w tym od gumien wpadł kozak coś oficerowi szepnoł i jak wymiótł moskali, posiadali na konie, złączyli się pocwałowali w stronę Krasowa.
Na drugi dzień dowiedziałem się, że Kamieński Jan mąż Marylki a zięć Ciotki wzięty, Puchalski wzięty, Dąbrowski wzięty, Krasowski wzięty, Puławski z Pogorzeli wzięty i strasznie zbity, a córkę tak siekli, że leży chora, druga schowała się w suknie powieszone za drzwiami, więc ocalała. Ci byli wzięci do Brańska w Grodzieńskiej guberni. Kierznowski z Szepietowa wzięty do Cytadeli, Zagórski wzięty do Czyżewa, przez jenerała Tolla, słowem nikt prócz mnie i Ojca nie został w domu ze znaczniejszych obywateli, a z zagonowej szlachty tyż zostało naaresztowanych bardzo dużo. Zdawszy sobie sprawe z położenia i upewniwszy się , że lada dzień przyjdzie znów po mnie, nieczekając dłużej wyjechałem do Warszawy. (…)
Wszyscy aresztowani, przed mym wyjazdem do Warszawy, byli już uwonieni, próc Kierznowskiego z Szepietowa i Zagórskiego za Skłód, który po uwolnieniu nie przyjechał do Skłód, ale zamieszkał pod bokiem jenerała Tolla w Siedliskach koło Czyżewa. Spiegi żydzi już nie mieli takiego głosu i wiary. Poznano się na nich, że dla własnej korzyści obwiniając, przysparzają tylko niepotrzebnej roboty i pisaniny komissyjom, więc po części przestano ich słuchać.
Źródła:
- „Żydzi bojownicy o niepodległość Polski”, A. Kunert, A. Przewoźnik
- „W czterdziestą rocznicę powstania styczniowego 1863-1903”, praca zbiorowa²
- „Historja powstania narodu polskiego”, Agaton Giller³
- „Żydzi w powstaniu 1863r.”, Merwin Bertold
- „Dziennik poznański”, nr 285 z 13 grudnia 1863r.¹
- „Kulisy powstania styczniowego”, Jędrzej Giertych
- „Pamiętnik podlaskiego szlachcica”, Julian Borzym
- „Rola neofitów w dziejach Polski”, Stanisław Didier.¹¹
- „Pamiętniki włościanina”, Jan Słomka
- „Czas”, nr 282 z grudnia 1863r.
- „Historia Do Rzeczy”, nr 1/2016r.
Comments