top of page

Rotmistrz Witold Pilecki

konspiracyjnie w Legionowie - lato 1944r.

 

 

 

       Moja  babka - Aleksandra  Anastazja  z Gruchaczów - Iwaszkiewicz, urodziła  się  w Andrzejewie  27 lutego  1877r. i  tu,  w  wieku  19  lat,  wyszła  za  mąż  za  lekarza wojskowego  armii  carskiej  Antoniego  Iwaszkiewicza. Ordynował  on  w  szpitalu  w Grajewie  i  tam  zmarł, w  1923 r. zarażony przez  chorych  jeńców  sowieckich  tyfusem.

Anastazja  z  gromadką  dzieci  mieszkała  wtedy  w  Szczuczynie  Białostockim, a  po śmierci  męża, wróciła  z  nimi  do  Andrzejewa, gdzie  bliska  rodzina (ciotka Średnicka z Zaręb)  zaopiekowała  się  nimi. Z trzynaściorga jej dzieci, do pełnoletniości przeżyło tylko pięcioro.

Najstarsza  córka  wyjechała  do  USA,  młodsza  Józefa / Ziuta  – skończyła  Seminarium  Nauczycielskie  i  tam  wysłała  też  młodszego  brata  Józefa Iwaszkiewicza, z  którym  potem,  po 1923  roku,   uczyła  w  szkole  powszechnej  w  Legionowie.

Rodzeństwo,  mając  własne  dochody, sprowadziło  resztę  rodziny  z  Andrzejewa  do  Legionowa  i  na  początku  razem  z  matką  Aleksandrą, zamieszkali  w  „Willi  Wanda” na  ulicy  Plantowej  19,  wynajmując  pokoje.

Tutaj, w  Legionowie  - synowie  Aleksandry – Józef, Ignacy  i  Zygmunt  założyli  własne  rodziny, ale  Ziuta  i  Józef  dalej  uczyli  w  Legionowskiej  szkole,  legalnie, aż  do  1939r.

W  roku  1944,  zamieszkał  tam  ukrywający  się  przed  Gestapo  pod  pseudonimem Witold  Smoliński   -   Witold  Pilecki -  rotmistrz Legionów  WP

Z  listów  Ziuty  Iwaszkiewiczówny  z  roku  1944  wyczytałem  taki  fragment.

 

Odwiedził  nas  sympatyczny  Pan, który  jakiś  czas  pozostanie  z  nami, ciesząc  się  pięknym  latem.”

 

Przez wiele  lat,  nie  mogłem  rozszyfrować  tej  Osoby, ponieważ  nigdzie  nie  napisano  Jego  nazwiska.  Dopiero  przez  skojarzenie,  z  tablicą  informacyjną,  postawioną  w  Legionowie,  przez  pamięć  o  tym  Wielkim  Człowieku,  mogę  dzisiaj  zaświadczyć, że  rotmistrz  Pilecki, przebywał  z  moją  rodziną  w  Legionowie  w  Willi  Wanda, na  ul  Plantowej  nr. 19  w  roku  1944  i  tu  spotykał  się  ze  swoją  żoną  i  córką. Tutaj  czuł  się  bezpieczny, ponieważ  cała  moja  rodzina  związana  była  z  wojskowymi organizacjami  konspiracyjnymi, PCK i tajnym  nauczaniem. (Ziuta, Ignacy, Józef  i  Zygmunt  Iwaszkiewicz).

Dotarłem  do  informacji, że  Witold  Pilecki  był  wtedy  zameldowany  w  Legionowie  pod  innym  nazwiskiem   i    pod    adresem  na  ul. Sienkiewicza,  ale  mieszkał  skrycie  na  Plantowej, używając  nazwiska  Smoliński.

Przez  cały  okres  Polski  Ludowej, już  po  procesie  rotmistrza  Pileckiego  i  Jego  straceniu,  zarówno  mój  ojciec, ciotka  i  stryj,  nigdy  nie  wspomnieli  słowem, o  sprawach  konspiracyjnych, kontakcie  z  tym  Wielkim  Człowiekiem  i  swojej  działalności  w  konspiracji  okupacyjnej.   Mój  ojciec Zygmunt  nigdy  się  nie „ ujawnił” i  dlatego  przeżył. Ciotka  Ziuta  -  ujawniła  fakt  tajnego  nauczania  i  w  latach  50-tych  miała  kłopoty  z  zatrudnieniem. Stryj  Ignacy  został  „ zmobilizowany”  do  przymusowej  pracy  w  Wojskowych  Zakładach  Teletechnicznych  w  Fort  Wola w  Warszawie.

Po  wojnie  mieszkaliśmy  w  piwnicy  zbombardowanego  domu,  na  Pradze, ale  kontaktu  z  Legionowem  nigdy  nie  zaprzestaliśmy. Tak  jest  i  teraz, choć  przodkowie  już  odeszli  na  Wieczną  Wartę, a  ja, już  jako  najstarszy -  jestem  dziejopisem  tych  dawnych  zdarzeń.

Uważam, że  jesteśmy  ostatnim  pokoleniem,  które  jeszcze  coś  pamięta  z  tamtego  okresu

i  do  naszego  obowiązku  należy,  zebrać  okruchy  informacji, dokumentów, zdjęć   i  przekazać  je  w  zrozumiałej ,  współczesnej  formie -  naszym  następcom.

 

       Historia  Polski  i  Polaków  toczy  się  dalej,  ale  udokumentowane  fakty  podlegają  interpretacji  z  pozycji  aktualnych  potrzeb  i  kiedyś,  mogą  być  opisane  „po  nowemu”, wypaczając  historyczną  prawdę  o  Wielkich  Polakach  i  Ich  walce  o  Niepodległość.

 

 

                                                                                                  Jacek  Iwaszkiewicz

 

bottom of page